Tragiczny wypadek na A1 odebrał życie Martynie, Patrykowi i Oliwierkowi. Morze łez na pogrzebie rodziny
To, co wydarzyło się 16 września na autostradzie A1, wstrząsnęło całą Polską. W tragicznym wypadku zginęła wracająca z wakacji trzyosobowa rodzina - Martyna, Patryk i ich 5-letni syn, Oliwierek. Wszystko stało się, gdy pędzące z prędkością niemal 260 km/h BMW uderzyło w osobową kię, w której do Myszkowa zmierzało młode małżeństwo z ukochanym dzieckiem. Niestety, z powodu brawury łódzkiego biznesmena, Sebastiana M. (32 l.), siedzącego za kierownicą rozpędzonego auta, rodzina nigdy nie dotarła do domu - wszyscy spłonęli w samochodzie, który siła uderzenia odrzuciła na bariery energochłonne.
Pogrzeb ofiar wypadku na A1. Kazanie i gest biskupa poruszyły żałobników
W środę, 11 października, niemal miesiąc po dramatycznym w skutkach wypadku, odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego małżeństwa i ich synka. Ceremonię pogrzebową w kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Myszkowie odprawił bp Andrzej Przybylski. Kościół pękał w szwach - zjawiło się w nim ponad 500 zrozpaczonych żałobników. Na widok trzech białych urn tonących w morzu kwiatów przed ołtarzem trudno było powstrzymać łzy. Jeszcze trudniejsze stało się powstrzymywanie rosnącej w sercach rozpaczy, gdy kazanie wygłosił przewodniczący uroczystości duchowny.
- Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci tym, co się stało. Nasze serca są smutne. Chcemy wołać na tym pogrzebie do Jezusa - zostań z nami! Chociaż nasze oczy i głowy są pełne smutku przez to, co się stało. Bardzo prosimy Boga o przyjęcie tej rodziny do Królestwa Niebieskiego. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wiemy, co powiedzieć dokładnie, żeby nie zranić. To są dramatyczne chwile - zwracał się do zgromadzonych biskup. - Pozostaje nam głęboka wiara w to, że Martyna, Patryk i Oliwierek są już w niebie i tam, w lepszym świecie, patrzą na nas i będą nas wspierać jeszcze bardziej niż tu, na ziemi - tymi słowami duchowny zakończył kazanie na pogrzebowej ceremonii. Po pogrzebie biskup wykonał gest, który poruszył serca żałobników. Podszedł do rodziców zmarłych i przytulił płaczących.
Następnie uczestnicy ostatniego pożegnania pieszo odprowadzili zmarłych na miejsce wiecznego spoczynku. Tam, obok urny Oliwierka, ktoś położył białego, pluszowego misia, a mogiła zmarłych utonęła w wieńcach i kwiatach od bliskich.