O aferze toaletowej w Tarnowskich Górach pisaliśmy w poniedziałek. Przypomnijmy - 37-letni nauczyciel z Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących zainstalował kamerę w spłuczce ubikacji, znajdującej się w męskim WC. Urządzenie zauważył jeden z uczniów. Zabrał kamerę na lekcję. Mężczyzna rozpoznał ucznia, gdy zobaczył nagranie. Poszedł z nim porozmawiać. Młodzieniec nie chciał oddać kamery 37-latkowi. Do placówki wezwano rodziców. Wówczas cała afera ujrzała światło dzienne. Informację o zainstalowaniu kamery potwierdził dyrektor "Mechanika", Marcin Ślęzak. Jak poinformował, nauczyciel został zawieszony, a umowa w trybie natychmiastowym została rozwiązana. Sprawą zajęła się policja i prokuratura.
Nauczyciel zainstalował kamerę w szkolnej ubikacji. Mężczyzna usłyszał zarzut
TVN 24 informuje, że nauczyciel sam poinformował dyrektora o założeniu kamery. Mężczyzna tłumaczył, że chciał zorientować się, którzy uczniowie palą papierosy i dewastują ubikację. 37-latek pracował w placówce przez 10 lat i choć dyrektor "Mechanika"twierdzi, że nie było na niego skarg, to jak pisaliśmy nieoficjalnie w poniedziałek, uczniowie ostrzegali się wzajemnie przed nauczycielem. Ślęzak nie ma jednak zamiaru bronić postępowania nauczyciela. - Jest to samowolka i absolutnie niedopuszczalny incydent - stwierdził.
Jak podaje dalej TVN 24, 37-letni nauczyciel usłyszał z artykułu 267 paragraf 3 Kodeksu karnego, czyli zakładanie i posługiwanie się urządzeniem w celu uzyskania informacji, do której podejrzany nie jest uprawniony. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub do dwóch lat więzienia.