Prokurator Tomasz Janeczek miał kolizję. Najpierw policja uznała jego winę...
To był 6 kwietnia 2020 roku, ulica Okólna w Zawierciu. W kolizji, która miała tam miejsce, wzięły udział samochody marki Renault Clio oraz Mazda CX3. Za kierownicą tego drugiego pojazdu siedział Tomasz Janeczek, szef śląskich prokuratorów. Jak twierdzi mąż kobiety jadącej renault, to prokurator wysunął się nagle zza betonowego płotu, wymuszając pierwszeństwo i doprowadził do kolizji. Kobieta uderzyła w jego auto swoim, konkretnie prawym błotnikiem w lewy błotnik mazdy. Oboje kierowcy byli trzeźwi. Kto zawinił? "Problemy zaczęły się, gdy okazało się, że mazdę prowadził Tomasz Janeczek, szef Prokuratury Regionalnej w Katowicach. To najbardziej zaufany człowiek prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego", pisze "Gazeta Wyborcza". Dalej czytamy, że policjanci uznali winę Janeczka. Ich działaniom przyglądał się wówczas szef Prokuratury Rejonowej w Zawierciu, który osobiście nadzorował oględziny. Notatkę służbową funkcjonariuszy ujawnił w mediach "Kurier Zawierciański". Jako przyczynę zdarzenia podano nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu, a w rubryce sprawca widniało: "Tomasz Janeczek, trzeźwy". Rozstrzygnięciem interwencji, jak napisano w notatce, miał być wniosek o ukaranie.
Prokurator Tomasz Janeczek miał kolizję. Nagła zmiana zdania
Ostatecznie prokurator Tomasz Janeczek nie został ukarany. Czemu? Prokuratura w Zawierciu oddała sprawę, którą przekazano do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Wówczas, jak pisze "Wyborcza", dzień po wpłynięciu do niej akt odmówiono wszczęcia śledztwa. "(Prokuratura) uznała, że nie można mówić o przestępstwie, tylko kolizji, bo w zdarzeniu drogowym nikt nie ucierpiał", czytamy w "GW". Śledczy z Krakowa mieli jednak wskazać, że w ich ocenie zasady ruchu drogowego naruszył właśnie Janeczek. Akta sprawy trafiły do komendy w Zawierciu, która miała prowadzić postępowanie w sprawie wykroczenia. Kobieta, która prowadziła samochodem, dostała nawet odszkodowanie za zniszczenia, które wypłacono z polisy prokuratora Janeczka. Sam zainteresowany zwrócił się jednak do policji o wyznaczenie do prowadzenia postępowania innej jednostki, niż ta w Zawierciu. Wtedy sprawa trafiła do Myszkowa. Tamtejsza komenda, 16 listopada, podjęła decyzję o... odstąpieniu od kierowania do sądu wniosku o ukaranie. "Nie wykryto sprawcy czynu", tłumaczyła rzeczniczka Barbara Poznańska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Prokurator Tomasz Janeczek miał kolizję. Teraz się tłumaczy
To biegły, zdaniem policji, miał stwierdzić, że nie da się wskazać sprawcy kolizji. Na decyzję miały też wpłynąć przesłuchania świadków. Decyzję zmieniono, bo policjanci, którzy początkowo - na miejscu zdarzenia - uznali winę Janeczka dokonali tylko "wstępnej kwalifikacji". Komenda w Myszkowie przekazała, że jej zmiana to "normalna praktyka". Mąż kobiety uczestniczącej w kolizji zapowiedział w rozmowie z "Wyborczą", że zaskarży tę decyzję, pisząc do ministra Zbigniewa Ziobry. Co na to sam prokurator Tomasz Janeczek? Napisał "Gazecie Wyborczej", że mąż kobiety, która uczestniczyła w kolizji, jest biegłym sądowym współpracującym z policją w Zawierciu, dlatego wnioskował o zmianę komendy. Zapewnił też, że nie zabiegał, ani nie wpływał na to, że policja podjęła korzystną dla niego decyzję.