Spis treści
- Tomasz M. już w 2008 roku porwał chłopca. Uprowadził małego Dawidka sprzed sklepu
- Policja złapała Tomasza M., a sprawa trafiła do sądu. Dawidek do dziś ma traumę
- Porwał i udusił Sebastiana. Chciał go zamurować, by nikt się nie dowiedział
Tomasz M. już w 2008 roku porwał chłopca. Uprowadził małego Dawidka sprzed sklepu
Tomasz M., który przyznał się do uprowadzenia i zabicia 11-letniego Sebastiana z Katowic, ma bogatą przeszłość kryminalną. Był notowany, policjanci musieli go znać. Jak się okazuje, w 2008 roku w Siemianowicach Śląskich porwał dziecko. To także był chłopiec, 10-letni wówczas Dawidek. Mężczyzna w swojej piwnicy zrobił mu zdjęcia nago i wypuścił. Mama dziecka, pani Monika, w rozmowie z "Super Expressem" wspomina ten dramatyczny czas. "Dawid poszedł do sklepu po pistolet na wodę, ale było zamknięte. Podjechał samochód i mężczyzna wciągnął go do środka. Musiał mu powiedzieć, że da mu pieniążki. Minęły dwie godziny, zaczęłam go szukać. Sprzedawczyni powiedziała, że wszystko widziała, więc od razu zgłosiłam się na policję. Po pięciu godzinach syn wrócił do domu, opowiedział, jak ten 'pan' robił mu w piwnicy zdjęcia nago. Dawid był roztrzęsiony, płakał, wyciągnął 30 złotych i powiedział, że znalazł pod sklepem. Ale potem, na policji, przyznał się, że ten pan zapłacił mu za zdjęcia", opowiada wstrząśnięta kobieta.
Policja złapała Tomasza M., a sprawa trafiła do sądu. Dawidek do dziś ma traumę
"Pamiętam, jak płakałam, gdy zaginął", wspomina pani Monika. Razem z policją urządzili zasadzkę na Tomasza M., bo Dawid zapamiętał drogę do zakładu, w którym mężczyzna robił mu zdjęcia. Policja w końcu zatrzymała mężczyznę, po 48 godzinach go jednak wypuszczono. "Syn wcześniej był normalnym, otwartym dzieckiem. Po tym zdarzeniu zamknął się w sobie. Bał się wychodzić, rozglądał się za siebie, patrzył na auta, czy ktoś się przypadkiem nie zatrzymuje. Musiałam wychodzić z nim na dwór, odprowadzać go do szkoły", opowiada matka. Sprawa Tomasza M. trafiła do sądu. Wyrok? Dwa lata w zawieszeniu na pięć lat. Nie było odszkodowania, 41-letni dziś sprawca musiał tylko zapłacić koszty sądowe. "Sprawa ucichła, a on wyszedł na wolność. Dawid nie był pierwszym dzieckiem, tam znaleźli dużo zdjęć i filmów w tej piwnicy. Dziwi mnie, że taki mały wyrok dostał za to", mówi pani Monika. Rodzina miała nawet nie otrzymać pomocy psychologicznej. "Teraz wspomnienia wróciły, nie rozmawiamy o tym w domu. Syn jest dorosły, ma swoją rodzinę, dziecko. Gdyby ten mężczyzna wtedy trafił do więzienia, może dziś nie doszłoby do tego wszystkiego", mówi wstrząśnięta kobieta.
Porwał i udusił Sebastiana. Chciał go zamurować, by nikt się nie dowiedział
Przypomnijmy, że w sprawie śmierci Sebastiana z Katowic policja zatrzymała 41-latka. Jest nim właśnie Tomasz M. Mężczyzna jest optykiem, ma swój zakład optyczny niedaleko miejsca, gdzie znaleziono ciało Sebastiana. Jak dowiedziała się reporterka Super Expressu, 41-latek jest po rozwodzie, a w przeszłości był notowany za znęcanie się nad rodziną. Zatrzymany przyznał się już do porwania i zabójstwa Sebastiana z Katowic. Wskazał, że zwłoki wcisnął pod wybudowany garaż, bo chciał je tam zabetonować. Wcześniej porwał Sebastiana, gdy ten wracał z placu zabaw. Miał "pomylić się", bo chciał uprowadzić dziewczynkę. "Nie mogę w to uwierzyć, coś okropnego", czytamy w licznych komentarzach. Mieszkańcy łączą wyrazy wsparcia i współczucia dla rodziców zabitego chłopca.