Bo matka była nietrzeźwa
Decyzja wywołała ogromne emocje u obu rodzin - zarówno biologicznej, jak i zastępczej. Ta pierwsza walczy, aby znów stanąć na nogi. Ta druga chce odzyskać zabraną przez sąd dziewczynkę i jej brata. Jak to się stało, że sąd podjął decyzję, by zamiast przenieść brata do rodziny zastępczej jego 3-letniej siostry, oddać go w ręce rodziny Dz., która świeżo skończyła kurs dla rodzin zastępczych?
Magdę zabrano z domu rodziców biologicznych w lipcu 2016 roku. Dziewczynka miała zaledwie 7 miesięcy. Jej matka była pod wpływem alkoholu, ojca nie było w domu. Rodzice bardzo tego żałują.
- Spieprzyliśmy to - mówi ojciec Magdy. - Zdajemy sobie z tego sprawę. Ale od tamtej pory robimy wszystko, żeby wyjść na prostą - dodaje. On jest inżynierem mechanikiem na kopalni, ona opiekunką osób starszych. Oboje pracowali, ale obecnie wyprowadzają się z Tarnowskich Gór. Są napiętnowani społecznie, czują się jak w małej, wiejskiej miejscowości, wytykani palcami. Mężczyzna pozostał w swoim zakładzie pracy, jego żona w związku z przenosinami szuka zatrudnienia.
Głowa rodziny, pytana o powody, dla których zabrano dzieci, schodzi na inne tematy. Nie chce rozmawiać wprost. Tym bardziej, że w identyczny sposób stracili drugie dziecko. W styczniu 2018 roku Krzysztofowi i Elżbiecie odebrano kilkumiesięcznego chłopca i skierowano do pogotowia opiekuńczego w Piekarach Śląskich. Pijani rodzice znów dostali nauczkę.
Nowa rodzina
Magda latem 2016 roku trafiła do Państwa N. Pani Danuta już od 16 lat jest rodziną zastępczą, ma pod sobą kilkoro podopiecznych, bowiem PCPR w Tarnowskich Górach przyznał jej status rodzinnego domu dziecka. Nowa podopieczna bardzo mocno związała się z rodziną. Cały czas utrzymywała jednak kontakt z rodzicami biologicznymi, którym ograniczono prawa rodzicielskie. Zgodnie z zasadami pieczy zastępczej mogli spotykać się z dzieckiem w specjalnym pokoju w budynku tarnogórskiego PCPR.
- Kiedy Magda trafiła do Pani Danuty, mieliśmy z nią cały czas kontakt. Mogliśmy się z nią spotykać o każdej porze, choć sąd ograniczył na prawa rodzicielskie. Na bieżąco byliśmy informowani, co słychać u naszej córeczki - twierdzi ojciec dziewczynki.
Pani Danuta zna problemy rodziny biologicznej.
- Popełnili błędy, ale trzeba też przyznać, że miejscowy PCPR i sąd traktują ich bardzo źle. Wiem, jak to wygląda w przypadku innych rodzin. Oni nie mają żadnego wsparcia, ciągnie się za nimi opinia alkoholików. Choć robią wszystko, by wrócić do normalności - podkreśla Pani Danuta.
Mała Magda przebywała w rodzinie zastępczej przez 3 lata. Tymczasem w sądzie trwała batalia o jej brata.
"Choćbyśmy znieśli złote jaja...."
W maju 2018 roku Sąd w Tarnowskich Górach postanawia, że Kamil pozostanie w pogotowiu opiekuńczym w Piekarach Śląskich. Rodzice biologiczni chłopca i małej Magdy składają wniosek, aby rodzeństwo trafiło do Państwa N. Wydaje się to dość logiczne, bowiem dziewczynka już od jakiegoś czasu wychowuje się w tej rodzinie.
Ale zdaniem rodziców zastępczych i biologicznych za sznurki w tej sprawie pociąga dyrektor PCPR Klaudia Zyśk. Utrudnianie widzenia z dziećmi, wytykanie błędów rodzicom biologicznym, ich słabości, wreszcie rzekome wpływanie na decyzję sądu - to najczęstsze zarzuty pod jej adresem. Zdaniem rodziny jej wpływ na postępowanie jest znaczący.
- W maju podczas rozprawy weszła na posiedzenie na prośbę prokuratora. Dwa dni później powiedziała nam, że ma już inna rodzinę dla Magdy i Kamila. Robi wszystko, by utrudnić nam kontakt z dzieckiem. Chce jak najszybciej doprowadzić do ich adopcji - uważają rodzice biologiczni.
- Choćbyśmy znieśli złote jaja, to nie oddadzą nam dzieci - podsumowuje Krzysztof, ojciec małoletnich.
27 września 2018 roku Sąd Rejonowy w Tarnowskich Górach wydał decyzję, aby w nowej rodzinie - Państwa Dz. - umieścić oboje dzieci. Skąd taka decyzja? W uzasadnieniu czytamy, że sąd chce by rodzeństwo wychowywało się razem (co było i tak możliwe u Państwa N, gdzie Magda przebywała już od dwóch lat). Kolejny argument - w rodzinie N. rodzeństwo byłoby ósmym i dziewiątym dzieckiem. Pani Danuta pełni już pieczę nad dziećmi od 16 lat, jednak sąd chce je przekazać rodzinie bez uprzedniego doświadczenia. Dodatkowo zdaniem sądu Państwo Dz. są młodsi, wobec czego mają większe szanse na wychowanie rodzeństwa do czasu ich usamodzielnienia. Decyzja ma być również oparta o prośbę rodziny biologicznej, która nalegała by dwójka ich dzieci trafiła do tej samej rodziny zastępczej. Sąd zdaje się nie mieć na uwadze, że wskazała na konkretną rodzinę - Państwa N.
Rodzicielska niemoc
Rodzice biologiczni i państwo N. byli rozczarowani, bowiem nie takiej decyzji sądu oczekiwali. Zwrócili się z prośbą do dyrektor PCPR i sądu, aby wstrzymać realizację postanowienia do czasu uprawomocnienia wyroku. Skierowali pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich i ministra sprawiedliwości. Złożyli apelację do Sądu Okręgowego w Gliwicach. Kamil trafił do nowej rodziny zastępczej jesienią 2018 roku. Rodzina chciała mieć kontakt z chłopcem, ale ich zdaniem jest on utrudniony przez Państwo Dz.
Minęły miesiące. W kwietniu 2019 roku odbywa się rozprawa na posiedzeniu niejawnym. Po 3 latach obecności w rodzinie N. mała Magda zostaje przeniesiona w trybie pilnym (na wniosek Państwa Dz.) do rodziny zastępczej jej brata! Z dnia na dzień dziewczynka zostaje spakowana i odesłana do Państwa Dz. Pani Danuta przysyła zdjęcie dziewczynki w momencie, w którym ta siedzi w aucie przygotowana do opuszczenia swoich dotychczasowych opiekunów. Magda jest nieco wystraszona, nie wie co ją czeka. Sąd podjął decyzję 3 kwietnia w środę, już w piątek 5 kwietnia dziewczynka trafiła do Państwa Dz.
- Od tamtej pory mamy utrudniony kontakt z dziećmi. Prosiliśmy Państwo Dz., aby przesłali nam chociaż zdjęcie dzieci. Napisali tylko, że wszystko jest w porządku - mówi Danuta.
- Pamiętam, jak na powiedzieli, że Kamil płacze, gdy nas widzi - twierdzi matka biologiczna dzieci. - Sąd potraktował dzieci jak przedmiot, który można przenosić z miejsca na miejsce - dodaje. Mimo, iż rodzina biologiczna powinna mieć możliwość kontaktu z dziećmi w budynku PCPR, dyrektor tej placówki wedle relacji rodziny nie daje jej takiej możliwości. Zdaniem Pani Danuty jest w tym ukryty pewien cel - Klaudia Zyśk chce, aby rodzina biologiczna wyglądała przed sądem na niezainteresowaną kontaktem z dziećmi.
- Sąd rodzinny musiał podjąć bardzo trudna decyzję. Każda strona ma swoje racje, każda powołuje się na dobro dzieci - tylko tyle powiedział Marcin Kulikowski, prezes Sądu Rejonowego dla lokalnego tygodnika "Gwarek".
Próbowaliśmy skontaktować się z Sądem Rejonowym w Tarnowskich Górach i zapytać, dlaczego podjęto takie decyzje i na jakiej podstawie prawnej są oparte. Prezes Kulikowski poinformował jedynie, że sprawą zajmuje się gliwicki sąd okręgowy.
Sprawy nie chce komentować Klaudia Zyśk.
- Nie możemy ujawniać informacji na temat konkretnego postępowania. Nie zamierzam komentować tej sprawy - tłumaczy dyrektor PCPR.
Batalia o odzyskanie dzieci będzie trwała nadal.
* Imiona, ze względu na dobro rodziny, zostały zmienione
Nie chcielibyście spędzić tam wakacji! Opuszczony ośrodek kolonijny od środka [GALERIA]