Jak informuje Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, do placówki w piątek (22.04) po południu trafiło kolejnych siedmiu górników, którzy ucierpieli w wyniku środowego wybuchu metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Bezpośrednio po wypadku zostali przetransportowani do innych szpitali w regionie, gdzie udzielono im niezbędnych świadczeń. Jednak ze względu na specyfikę obrażeń, jakich doznali, podjęto decyzję o prowadzeniu specjalistycznej diagnostyki w siemianowickim CLO. U siedmiu nowych pacjentów zdiagnozowano oparzenia dróg oddechowych. Będą poddani hiperbarii tlenowej.
Czytaj również: Żałoba w województwie śląskim po katastrofie w Pniówku. Wojewoda apeluje, by nie organizować imprez
- Izolowany uraz oparzeniowy dróg oddechowych, często bezobjawowy i z prawidłowymi parametrami wymiany gazowej (saturacji) może skutkować problemami oddechowymi w późniejszym okresie, stąd pacjenci ci zostali hospitalizowani i będą poddawani zabiegom tlenoterapii hiperbarycznej, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia późnych powikłań po oparzeniach dróg oddechowych – wyjaśnia Piotr Wróblewski, lekarz anestezjolog, wieloletni ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Zobacz koniecznie: Tragedia w kopalni Pniówek. Kto odpowie za śmierć górników? Trwa śledztwo
Obecnie w placówce przebywa 17 pacjentów. Dziesięciu z nich było przyjętych wcześniej. Pięciu znajduje się na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, zaś kolejnych 12 na innych oddziałach szpitalnych.
Tragedia w kopalni Pniówek
W środę (20 kwietnia) w kopalni Pniówek w Pawłowicach krótko po północy doszło do wybuchu metanu. W rejonie zagrożenia znajdowało się ponad 40 górników. Wielu z nich zostało poszkodowanych. Z trzema nie było kontaktu. Po tym, jak do akcji ruszyły zastępy ratowników, doszło do wybuchu wtórnego. Kontakt z siedmioma ratownikami nagle się urwał. Niestety, kolejne godziny przynosiły nowe informacje o ofiarach zdarzenia. Potwierdzono śmierć pięciu osób. W czwartek (21 kwietnia) wieczorem doszło do kolejnych wybuchów. W wyniku pierwszego z nich rannych zostało 10 ratowników, w tym 3 ciężko. Dzień później poinformowano o odstąpieniu od akcji ratunkowej do czasu odizolowania zagrożonego rejonu.