Tragedia w kopalni Pniówek. Prokuratura prowadzi śledztwo. Zlecono sekcje zwłok odnalezionych górników
Do tragicznych w skutkach zdarzeń doszło w środę 20 kwietnia w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Doszło tam do wybuchu metanu, który się zapalił. Ratownicy górniczy ruszyli na pomoc poszkodowanym. Niestety. Niespełna trzy godziny później do wtórnego wybuchu. Kontakt urwał się z siedmioma osobami. Na miejscu zginęły cztery osoby. Piąty poszkodowany zmarł w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. To 20-letni mężczyzna, miał poparzone 96 procent ciała.
Po wybuchu metanu, śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Czytaj także: Tragedia w kopalni Pniówek. Pięciu górników w ciężkim stanie. Ratownicy walczą z czasem
- Na miejscu są wykonywane czynności pod nadzorem prokuratora. Zabezpieczono dokumentację. Zlecono także sekcje zwłok zmarłych górników. Pozostałe czynności, uzależnione są od prowadzonej akcji ratunkowej i tego czy będzie możliwe zejście na dół. Nie możemy oczywiście wykonywać czynności, które by w jakikolwiek sposób zakłócały akcję ratunkową. Czekamy także na możliwość przesłuchania świadków, czyli górników, którzy trafili do szpitali. Przeprowadzenie tych czynności będzie możliwe, gdy ich stan zdrowia pozwoli na przesłuchanie - mówi prok. Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Prokuratura w Gliwicach prowadzi śledztwo pod kątem nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. A także z Art. 220 kk, który mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Trwa akcja ratunkowa w kopalni Pniówek. Ratownicy wciąż nie dotarli do poszkodowanych
Akcja ratunkowa w kopalni Pniówek trwa już ponad 32 godziny. Ratownikom w dalszym ciągu nie udało się odnaleźć siedmiu zaginionych górników.
Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. W rejonie prowadzonej akcji w dalszym ciągu przekroczone są dopuszczalne stężenia gazów, które maksymalnie utrudniają prowadzenie akcji ratowniczej. Przez całą noc 13 zastępów ratowników wyposażonych w aparaty tlenowe prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie atmosfery w zagrożonym rejonie do bezpiecznych stężeń gazów. Zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu – instalacji umożliwiającej wtłoczenie czystego powietrza. Aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników, ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu.
Przeczytaj koniecznie: Metan – wróg górników, codzienność polskich kopalń głębinowych
Przypominamy. W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, przebywa 10 górników. Na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, przebywa obecnie 5 górników. Kolejnych 5 pacjentów przebywa na innych oddziałach szpitala. W środę, 20 kwietnia, ranni górnicy przeszli zabiegi, m.in. oczyszczenia ran, aplikacji specjalistycznych opatrunków, w tym opatrunków z owodni. Jednemu z pacjentów założono hodowlę komórek skóry.
Dziś planowane są kolejne zabiegi chirurgiczne u poszkodowanych górników.