Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w Czerwionce-Leszczynach. Z początkowych informacji wynikało jedynie, że na miejscu zginęły dwie osoby – 17 i 18-latek.
– Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że kierujący chevroletem, jadąc w kierunku skrzyżowania z ulicą Młyńską, nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w przydrożne drzewo, a następnie w betonową latarnię – informowała w poniedziałek policja.
Sprawa od początku budziła wiele podejrzeń – nie była znana ilość osób, które podróżowały autem, nie było wiadomo kto prowadził pojazd. Z dnia na dzień jednak w sprawie zaczęły pojawiać się kolejne fakty.
Tragiczny wypadek, nie żyją dwie osoby. Samochód uderzył w drzewo
W poniedziałkowe popołudnie na komisariat policji w Czerwionce-Leszczynach zgłosił się mężczyzna, który podróżował tym samochodem feralnej nocy, został zatrzymany. Dzisiaj został doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzut zacierania śladów przestępstwa.
Jak ustalili śledczy, 17-latek razem z Dawidem D., który najprawdopodobniej był tej nocy kierowcą, miał przenieść ciało jednej z ofiar z tylnego siedzenia na miejsce kierowcy, tak by wskazać, że to ona prowadziła pojazd. 17-latek nie przyznał się do winy, grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Instruktor uczył jeździć na nartach 5-latka. Miał... 3,6 promila alkoholu w organizmie!
We wtorek z kolei śledczy przeszukujący tereny w pobliżu miejsca, gdzie doszło do wypadku znaleźli zwłoki młodego mężczyzny. Jak udało im się ustalić, to ciało Dawida D., którego jeszcze w poniedziałkowe popołudnie poszukiwano. Chłopak najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
Jak wynika również z najnowszych ustaleń, samochodem podróżowało aż pięć osób, a nie cztery. Piąta osoba miała wyjść z auta kilka minut przed wypadkiem.