Do wybuchu metanu w kopalni ČSM-Północ w czeskiej Stonawie doszło 20 grudnia o godz. 17.16 na głębokości 800 metrów. Od razu po informacji o zdarzeniu rozpoczęła się akcja ratunkowa. Uczestniczyli w niej ratownicy z Czech i Polski. Pierwszego dnia dotarli do 1 ofiary śmiertelnej i 10 osób rannych. Niestety, 21 grudnia rano okazało się, że bilans tej katastrofy jest tragiczny. Zginęło 13 górników, w tym 12 z Polski. To była druga największa tragedia w czeskim górnictwie od 1990 roku.
Niestety, ogromny pożar w kopalni sprawił, że wydobycie ciał górników było niemożliwe. Ostatnie z nich wydobyto dopiero w maju 2019 roku. Prezydent Andrzej Duda ogłosił 23 grudnia dniem żałoby narodowej. Czeski parlament uczcił pamięć ofiar minutą ciszy. 22 grudnia zawyły syreny w całym kraju. Przyczyny tej tragedii bada polsko-czeska komisja, jej wyjaśnieniem zajmuje się również gliwicka prokuratura.
- Nadal gromadzony jest materiał dowodowy pozwalający na uzyskanie kompleksowej opinii biegłych dotyczącej przyczyn, mechanizmu wypadku, ustalenia, czy ktokolwiek ponosi odpowiedzialność za to zdarzenie. Przypuszczać również należy, że strona czeska wcześniej niż strona polska uzyska taką opinię biegłych – powiedziała Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, w rozmowie z portalem Energetyka24.com.
W styczniu tego roku polscy i czescy śledczy podpisali międzynarodową umowę o powołaniu wspólnego zespołu dochodzeniowego w sprawie katastrofy. Jego członkami sa policjanci i prokuratorzy z Polski i Czech. Ma to usprawnić wymianę materiału dowodowego, gdyż po obu stronach granicy toczą się dwa oddzielne postępowania. Dzięki pracom zespołu niemu nie ma konieczności współpracy na podstawie międzynarodowej pomocy prawnej.
Warto przypomnieć, że wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach postępowanie dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia w postaci pożaru oraz gwałtownego wyzwolenia energii związanego z wybuchem metanu, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, w tym kilkunastu obywateli RP, którego następstwem była śmierć wielu osób, w tym obywateli RP, do którego doszło wskutek niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy"