CZYTAJ WIĘCEJ: Tychy: Ranne dziecko przeszło kilkugodzinną operację. Żyje, ale jego stan jest ciężki
Stan chłopca z Tychów, który według wstępnych ustaleń policjantów został zaatakowany przez matkę, jest bardzo ciężki. Do dramatu doszło w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Honoraty. Policjanci i medycy zostali tam wezwani w piątek (31 lipca), około godz. 16:30. Chłopiec w fatalnym stanie został przetransportowany śmigłowcem LPR-u do szpitala w Katowicach-Ligocie, a konkretnie do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Półtoraroczne dziecko miało poderżnięte gardło. - Chłopiec trafił do nas z poważną raną ciętą szyi, jego stan jest bardzo ciężki - potwierdził w rozmowie z PAP Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD w Katowicach.
Niemal bezpośrednio z helikoptera chłopiec trafił na blok operacyjny. Trwa dramatyczna walka o jego życie.
Jak ustalił "Super Express", to 40-letnia matka miała pociąć swoje 1,5-roczne dziecko. To dotychczasowe ustalenia policjantów. Kobieta została zatrzymana, była trzeźwa. Według wstępnych informacji, w mieszkaniu znajdowały się też inne osoby: byli to prawdopodobnie brat kobiety (matki dziecka) oraz jej matka.
Policjanci wykonują na miejscu czynności pod nadzorem prokuratora. Będą wyjaśniać szczegóły i okoliczności zdarzenia.
Dziecko miało rany cięte, spowodowane ostrym narzędziem. Według relacji policjantów, w momencie transportowania go do szpitala było przytomne.
Polecany artykuł: