Pod koniec ubiegłego tygodnia zapadła decyzja, że przed dworcem w Katowicach musi powstać miasteczko namiotowe. Wszystko przez fatalną sytuację w samym budynku. Uchodźcy koczowali w hali dworca. Nie mieli gdzie jak zjeść, napić się, nawet siedzeń dla nich zabrakło. Konieczne było podjęcie natychmiastowych działań. Przed namiotami w niedzielę po południu cały czas panował ruch, wolontariusze i tłumacze przyprowadzali tam ukraińskie rodziny z małymi dziećmi i bagażami. W rejonie znajdują się także autobusy, które rozwożą uchodźców do punktów recepcyjnych lub do miejsc zakwaterowania. - Ustawiliśmy namioty, by odciążyć halę dworca i żeby uchodźcy mieli miejsca na spożycie posiłku, chwilowy odpoczynek. Tuż przy namiotach jest parking busów, którymi relokujemy te osoby. Nie notowaliśmy żadnych większych problemów. Jedno mogę powiedzieć na pewno o uchodźcach – wypoczętych ludzi wśród nich nie ma - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową oficer koordynujący te działania z ramienia Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej starszy kapitan Paweł Krótki.
Czytaj również: Uciekli z Charkowa, nim rozpętało się piekło. 10-letnia Arina: "Chcę, by moja rodzina mogła żyć"
Masza pracuje na dworcu jako tłumaczka. Mieszka w Polsce 1,5 roku, studiuje anglistykę. Potwierdza słowa strażaka. - Są bardzo zmęczeni. Nawet ci, którzy mieszkają tu już dzień czy dwa są nadal bardzo zmęczeni i to nawet nie jest zmęczenie fizyczne, ale psychiczne - powiedziała. - Przychodzę tu, kiedy mogę, kiedy nie mam zajęć. Pomagam rodakom w najróżniejszych sprawach – w zakupie biletów, dojściu na peron, pokierowaniu do miejsc, gdzie znajdą nocleg - dodała Masza.
Zobacz koniecznie: Syn Andrija walczy o wolną Ukrainę. "Jestem dumny. Rosja nie ma szans!"
Koordynator punktu informacyjno-doradczego na katowickim dworcu z ramienia Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego zapewnił w niedzielę, że sytuacja na dworcu w Katowicach nie budzi niepokoju. - Nie brakuje wolontariuszy ani tłumaczy. Większy ruch jest zawsze po przyjeździe pociągów z uchodźcami. Osoby, które czasem leżą na karimatach, czekają po prostu na pociąg. Podchodzimy nawet z tłumaczami i pytamy, czy czegoś nie potrzeba, ale mówią, że wszystko jest w porządku, że mają połączenie za kilka godzin - dodał.
Zobacz koniecznie: Wojna na Ukrainie. Rosyjski pocisk trafił w blok w Kijowie. Są ofiary [RELACJA NA ŻYWO 14.03.2022]
To nie jedyne działania, jakie podjęto w ostatnim czasie w obrębie dworca. W punkcie obsługi klienta Kolei Śląskich powstał pokój matki z dzieckiem. Jest tam łóżeczko, są przewijaki, wózki, mleko, środki czystości. Przed budynkiem stanął także namiot lekarza weterynarii, bowiem wielu uchodźców przyjeżdża do Polski razem ze swoimi pupilami.