Czy Zabrzu grozi bankructwo? Choć to pytanie o publicystycznym, a nie prawnym charakterze, ponieważ polskie ustawodawstwo nie przewiduje możliwości ogłoszenia upadłości przez jednostkę samorządu terytorialnego, to jednak pada ono coraz częściej i śmielej. I dobrze obrazuje skalę dramatycznej sytuacji finansów miasta.
Pani prezydent kluczy. Ujawniamy kwotę zadłużenia Zabrza
Pytanie pada wprost i - co symptomatyczne - nie spotyka się ze zdecydowanym zaprzeczeniem samych władz Zabrza. Jak choćby kilka dni temu w telewizyjnym wywiadzie. Zamiast twardego "nie" w odpowiedzi o perspektywę bankructwa - są wymijające zapewnienia:
- Bardzo się przed tym bronię i bardzo nie chcę do tego dopuścić. (...) Bardzo walczę o to, żeby tak się nie stało - powtarzała prezydent Agnieszka Rupniewska w niedawnej (27 sierpnia 2024 r.) rozmowie na antenie TVP3 Katowice.
Pani prezydent od kilku miesięcy, mówiąc o skali finansowej zapaści miasta, powtarza - a w ślad za nią robią to inni - że dziura w miejskim budżecie wynosi 800 mln zł.
A to nieprawda.
W odpowiedzi na pytania "Super Expressu" Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach przysłała nam precyzyjną informację, z której jasno wynika, że już na dzień 30 czerwca 2024 r. zadłużenie miasta Zabrze wynosiło 883.578.838,12 zł i składały się na nie:
- zobowiązania z tytułu kredytów, pożyczek i wyemitowanych obligacji, wynoszące 877.430.121,04 zł,
- zobowiązania wymagalne w kwocie 6.148.717,08 zł.
Można oczywiście przyjąć, że owych 800 milionów to tylko "skrót myślowy" albo "zaokrąglenie". Ale, po pierwsze, poziom finansowych tarapatów Zabrza jest zbyt poważną sprawą, żeby w tej kwestii nie być precyzyjnym. Po drugie zaś, mówimy o różnicy w wysokości ponad 83 milionów zł! - a to kwota, którą doprawdy trudno zamieść pod dywan "zaokrągleń".
Polecany artykuł:
Wyjaśnijmy krótko, czym zajmują się regionalne izby obrachunkowe. Działalność samorządu terytorialnego - tak reguluje to Konstytucja RP - podlega nadzorowi z punktu widzenia legalności. Innymi słowy, wbrew nazwie, samorząd nie całkiem rządzi się sam, ale jego działania są poddawane kontroli. Organem nadzoru w zakresie spraw finansowych są właśnie regionalne izby obrachunkowe. Ale... No, właśnie. Jest jedno "ale".
- Izbom nie przysługują z tytułu sprawowanego nadzoru uprawnienia władcze, ingerujące we wszystkie sfery działalności jednostek samorządu terytorialnego. Izby nie mogą, na przykład, oceniać celowości podejmowanych zadań inwestycyjnych ani sposobu ich finansowania - przypomina w nadesłanym nam piśmie RIO w Katowicach.
Inne miasta też są w tarapatach, czyli wiele hałasu o nic?
Czy bicie na alarm w sprawie statusu Zabrza "pod kreską" nie jest aby przesadne? Jak pisze Jan Dziadul w swoim blogu "Śląsk z bliska", Fundacja Wolności policzyła i poinformowała, że wiosną 2024 r. 66 polskich miast na prawach powiatu było zadłużonych - na łączną kwotę 51 miliardów zł, czyli więcej o 6 mld niż rok wcześniej.
Nie, Zabrze nie przoduje w tym rankingu. Nie ociera się o podium. Ba, nie znalazło się nawet w pierwszej dziesiątce. Zajmuje pozycję nr 12. Zabrze z dziurą w budżecie sięgającą ponad 62 proc. dochodów jest daleko w tyle m.in. za Wałbrzychem, Łodzią, Krakowem, Szczecinem czy Żorami, których długi przekraczają 80–90 proc. miejskich budżetów.
Ciąg dalszy artykułu pod galerią: Polskie banknoty
O "życiu na kredyt" jako sposobie funkcjonowania w polskich gminach rozmawiamy z dyrektorem Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego, prof. Pawłem Swianiewiczem. NIST jest jednostką budżetową podległą MSWiA. Jego zadaniem jest badanie i wspieranie samorządności w Polsce, między innymi poprzez przygotowywanie ekspertyz, badań, analiz i opinii.
Prof. Swianiewicz mówi "Super Expressowi", że problematyczne może być nie tyle samo zjawisko deficytów w samorządowych budżetach, co występująca tu i ówdzie jego skala:
- Sam fakt istnienia zadłużenia w samorządach nie jest grzechem. Wszyscy przecież, jako osoby prywatne czy przedsiębiorcy, korzystamy czasem z kredytów po to, by inwestować i rozwijać się. Oczywiście problem pojawia się wówczas, gdy skala zadłużenia wykracza poza możliwości regulowania bieżących należności - zauważa prof. Paweł Swianiewicz.
Polecany artykuł:
A z taką sytuacją mamy do czynienia w Zabrzu.
Obligacje komunalne lekiem na całe zło? Niekoniecznie. Bo to tylko rolowanie zadłużenia
Przypomnijmy, że aby spłacić część zobowiązań, w maju podjęto decyzję o emisji obligacji na kwotę 75 mln zł. Z kolei 8 lipca Rada Miasta Zabrze przegłosowała emisję obligacji komunalnych na kwotę 35 mln zł. Przede wszystkim po to, by uregulować zaległą składkę do Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, co jest ważne z punktu widzenia funkcjonowania komunikacji publicznej.
Kłopot w tym, że wobec tej decyzji radnych negatywną opinię (uchwała nr 4200.III.161.2024 z dnia 7 sierpnia 2024 r.) wydała Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach. Co to oznacza w praktyce? Mówiąc najkrócej - niewiele. Bo na tym etapie opinia RIO nie ma "mocy blokującej" uchwał miejskich rajców.
Na rozliczenia wszystkich decyzji - podejmowanych w poprzedniej i obecnej kadencji zabrzańskiego samorządu - kiedyś na pewno przyjdzie czas.