Wodzisław Śląski. Ukradła wózek inwalidzki niepełnosprawnemu 17-latkowi

i

Autor: Shutterstock, Policja Wodzisław Śląski Policja odzyskała wózek inwalidzki 17-letniego mieszkańca Wodzisławia Śląskiego, który został skradziony w nocy z wtorku na środę, 25 grudnia

Policja zatrzymała kobietę

Ukradła wózek inwalidzki niepełnosprawnemu 17-latkowi! Szokujące tłumaczenie mieszkanki Wodzisławia Śląskiego

2024-12-27 8:01

Policja odzyskała wózek inwalidzki 17-letniego mieszkańca Wodzisławia Śląskiego, który został skradziony z klatki schodowej bloku wielorodzinnego przy ulicy Piastowskiej. Okazało się, że za przestępstwem stoi 34-latka, która poruszała się nim później w okolicach dworca kolejowego. Po zatrzymaniu przez policję kobieta powiedziała, że zrobiła to, bo... bolały ją nogi.

Wodzisław Śląski. Ukradła wózek inwalidzki 17-latkowi

Gęsto tłumaczyła się 34-latka z Wodzisławia Śląskiego, która ukradła wózek inwalidzki. Przestępstwo zgłosiła tamtejszym policjantom matka niepełnosprawnego 17-latka, który się nim poruszał. Pojazd o wartości 5 tys. zł zniknął w nocy z klatki schodowej budynku wielorodzinnego przy ul. Piastowskiej.

W czasie czynności prowadzonych przez mundurowych okazało się, że dzień przed kradzieżą ich koledzy z komendy interweniowali już w sprawie kobiety na wózku inwalidzkim, którego wygląd przypominał ten opisany przez poszkodowaną rodzinę.

- Wówczas policję zawiadomiła kobieta, która w pobliżu wodzisławskiego dworca kolejowego została zaczepiona przez kobietę na wózku inwalidzkim. Prosiła o pomoc w jej transporcie do ogrzewalni, gdzie chciała spędzić noc. Policjanci bez mrugnięcia okiem pomogli kobiecie dotrzeć do ogrzewalni, zaproponowali jej także skorzystanie z pomocy opieki społecznej - czytamy w komunikacie funkcjonariuszy z Wodzisławia Śląskiego.

Wyszło na jaw, że kobieta poruszająca się wózkiem inwalidzkim to złodziejka z ulicy Piastowskiej, która zostawiła pojazd za budynkiem ogrzewalni. Po zatrzymaniu przez policję 34-latka tłumaczyła, że zabrała wózek, bo bolały ją nogi, ale później zostawiła go, bo było jej niewygodnie. Przyznała się do zarzutu kradzieży, ale gdy dowiedziała się, że poszkodowanym w tej sprawie jest niepełnosprawny chłopak, odmówiła składania wyjaśnień. Teraz grozi jej kara do 7,5 roku pozbawienia wolności.

Kradzież konia w Wejherowie | Kolumna Zygmunta
Pokój Zbrodni
Krwawa Wigilia. Gdy ludzie poszli na pasterkę, rozegrał się koszmar | Pokój ZBRODNI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki