Mały Antoś martwił się bardzo, że nie będzie miał prawdziwej imprezy urodzinowej, która zbliżała się wielkimi krokami. Smucił się tym, że nie będzie na niej gości, ponieważ od 15 kwietnia razem z tata i braćmi był zamknięty w domu, a kontakt z mamą miał tylko telefoniczny.
Tata 6-letniego Antosia zastanawiał się, jak może sprawić w tak trudnej sytuacji wyjątkowy prezent chłopcu. I wpadł na genialny pomysł! Napisał do żorskiego centrum organizacji pozarządowych oraz do dzielnicowego z prośbą o pomoc. Ale to, co się stało 24 kwietnia, przerosło jego najśmielsze oczekiwania.
Musiał działać w pełnej konspiracji przed synem. Jak się okazało, mama Antosia miała też swój mały plan. Poprosiła swoje koleżanki o pomoc. Wieczorem przed urodzinami syna przyniosły podarunek dla dziecka i dużą ilość balonów. Kiedy nastał dzień jego urodzin, Antoś obudził się w swoim pokoju pełnym balonów!
Uśmiech pojawił się na jego twarzy. O umówionej godzinie tata poprosił synka, żeby ten założył bluzę i wyszedł z nim na balkon, żeby zobaczyć, co to za hałasy słychać za oknem. Na początku zauważył straż i balony, ludzie zebrani pod oknem zaczęli śpiewać sto lat! Dowiedział się, że pod drzwiami do mieszkania czeka na niego prezent.
- Ale to była radość - mówi tata Antosia. Nie minęła godzina, a z drugiej strony podjechał dzielnicowy z obstawą Sznupka, policyjnej maskotki. Wszyscy zaśpiewali sto lat i także zostawili upominki pod drzwiami.
- To są wspaniali ludzie, chciałem im podziękować za okazanie takiego serca. Uczynili ten dzień wyjątkowy. Te wydarzenia pozwoliły Antosiowi przeżyć ten dzień bez mamy. Z emocji zasnął bardzo szybko - opowiada Piotr. - Największa niespodzianka była dzień po urodzinach, zrobiła nam ją moja żona! Nie mówiąc nam nic, wróciła do domu z kwarantanny - dodaje.