Dramatyczną relację pani Pauliny opublikował portal "Katowice Dziś". Incydent miał miejsce na ul. Ligonia, tuż przed skrzyżowaniem z ul. Plebiscytową. Kobieta wracała o godz. 4.00 w niedzielę do domu z przyjaciółkami. W pewnej chwili zawołał ją około 30-letni mężczyzna. Prosił, by wskazać mu drogę w kierunku Spodka.
– Wyglądał jak przeciętny, statystyczny Polak. Schludnie, poprawnie ubrany. Raczej robił dobre wrażenie i nie budził podejrzeń – opisuje pani Paulina wygląd "niewysokiego szatyna".
Stojący przy swoim samochodzie mężczyzna zaproponował kobiecie, by wsiadła z nim do auta. To wzbudziło jej podejrzliwość. Dlatego chciała poprosić o pomoc grupkę mężczyzn, którzy szli akurat ulicą. Tajemniczy typ kategorycznie "poprosił" jednak, by to właśnie pani Paulina nawigowała jego przejazd do Spodka. Kobieta jeszcze raz przystąpiła do tłumaczenia rzekomo zagubionemu mężczyźnie dogi, gdy zauważyła, że... zaczął się onanizować. Czym prędzej zakończyła rozmowę i wzburzona poszła w stronę domu. W tle usłyszała ryk silnika odjeżdżającego samochodu zboczeńca.
Co robić, gdy spotkasz onanistę?
Sierż. sztabowy Maciej Bajerski podkreśla, że w takich sytuacjach zawsze należy informować policję lub jak najszybciej oddalić się od osoby zachowującej się w ten sposób. Można również zastosować tzw. ujęcie obywatelskie, potem przekazać te osobę policji. Nie wolno również w takich sytuacjach wsiadać z obcym do pojazdu.
- Tego typu działanie w prawie jest uważane za wykroczenie zgorszenia publicznego. Jeżeli dochodzi do onanizowania się w miejscu publicznym lub pokazywania takich czynności w miejscu publicznym, to jest to wykroczenie, karane mandatem, pouczeniem lub wnioskiem do sądu o ukaranie, w zależności od okoliczności zdarzenia - dodaje Maciej Bajerski.
Polecany artykuł:
Pani Paulina apeluje jednocześnie, by sprawę nagłośnić, bowiem nigdy nie wiadomo, co tajemniczy zboczeniec miał na myśli. Tym bardziej, gdy zapraszał ją do własnego samochodu.