Jerzy Markowski

i

Autor: Andrzej Bęben

W ciągu 20 lat górnictwo węglowe na Śląsku samo się zlikwiduje

2020-01-10 18:20

Dr JERZY MARKOWSKI (70 l.), b. wiceminister przemysłu i handlu oraz gospodarki (1995-97), uważany jest za eksperta wyważonego w sądach. Z oczywistych powodów bliskie jest mu CZARNE GÓRNICTWO. Jeśli jednak dostrzega nad nim czarne chmury, to nad takim sądem trzeba się głęboko zastanowić!

„Super Express”: Pan prognozuje, że do 2030 r. wydobycie węgla kamiennego spadnie do 45 mln t. Czyli o jakieś 15 mln mniej niż w 2018. W takim tempie górnictwo zbliża się do wyników z roku 1939! W czarnej d... dziurze górnictwo będzie, jak to się sprawdzi!
Jerzy Markowski: To wydobycie spadnie wskutek braku inwestycji w udostępnianie nowych złóż. Nie inwestujemy, ale zużywamy. Tyle samo co 10 lat temu. I dlatego, żeby się ratować, to energetyka importuje węgiel. I będzie on rósł, a nie malał. Będzie on nie tylko łatał zapotrzebowanie w energetyce, ale – co ważne – będzie z krajowego rynku wypierał polski węgiel, bo on jest wydobywany coraz drożej i przez to, niestety, staje się niezbywalny. I z tej przyczyny przy kopalniach i elektrowniach mamy takie duże zapasy węgla.

Pańska prognoza na rok 2020? Z jednej strony żądania płacowe, z drugiej – cena węgla na rynku europejskim spadła w ciągu roku ze 100 do 50 USD za tonę. Co to oznacza dla spółek węglowych?
To oznacza, że rok 2020 będzie w górnictwie bez zysków, a tym samym bez własnych pieniędzy na inwestycję, a jak się nie inwestuje, to branża będzie zmierzać do tego, co prognozuję.

A co to oznacza dla odbiorców węgla?
Jeśli konsumentem jest energetyka, to kupi sobie węgiel za granicą, przede wszystkim w Rosji. Jeśli konsumentem jest odbiorca indywidualny, zwykły obywatel, to prędzej czy później zrezygnuje z ogrzewania węglowego i zamieni je na gazowe.

Ogrzewanie gazowe jest droższe od węglowego...
Gaz jest droższy od węgla, to fakt, ale także jest dostępny... A z węglem wcale tak nie musi być.

A jak to wszystko ma się do haseł głoszonych przez polityków obecnej ekipy rządzącej i wcześniejszych, że od węgla Polska odepchnąć się nie da? Słyszeliśmy nieraz: nasz węgiel jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego państwa. Jakie to bezpieczeństwo, jak teraz importujemy 20 mln t węgla?
Są takie kraje, w których w ogóle nie wydobywa się węgla, a mają zapewnione bezpieczeństwo energetyczne. Każdy ma inną definicję tego bezpieczeństwa. U nas najłatwiej byłoby pokryć zapotrzebowanie energetyczne wydobyciem z własnych zasobów. Jednak od 15 lat nie inwestujemy ani w nowe kopalnie, ani w nowe złoża i skutkiem tego jest, że węgla z kraju mamy coraz mniej, a z zagranicy coraz więcej.

Państwa, bo ono jest faktycznym właścicielem górnictwa węglowego nie stać na budowanie nowych kopalń, a zagraniczny kapitał od kilku lat mówi o ich budowaniu, ale tylko mówi. Może państwo nie chce, żeby zagraniczni fedrowali polskie złoża?
Nie, nie, to nieprawda. Czesi dostali niedawno koncesję w kopalni „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach. Na Dolnym Śląsku zagraniczny inwestor też dostał od Ministerstwa Środowiska koncesję. Natomiast kłopoty, które ma australijska spółka chcąca postawić kopalnię w Lubelskim Zagłębiu Węglowym, ma je na własne życzenie. Nie wypełniła warunków koncesji poszukiwawczej. Bez tego nie można dostać koncesji na wydobycie. Mam nadzieje, że spółka Silesian Coal, której kiedyś byłem prezesem, w tym roku uzyska koncesję.

Zobaczymy. Chyba jednak kłopoty polskiego górnictwa węglowego nie wynikają jedynie z przyczyn przez Pana wcześniej wskazanych. Na ile są to kłopoty wynikające z unijnej polityki ekologicznej?
To są dwie różne rzeczy. Głębokość prowadzonego wydobycia i towarzyszące temu zagrożenia naturalne wpływają na koszt wydobycia. Natomiast unijne uwarunkowania ekologiczne, a zwłaszcza ich nierealność w energetyce, mówię tu o tych dopuszczalnych 550 g emisji CO2 w kilowatogodzinie, spowodują, że węgiel stanie się bezużyteczny w europejskiej energetyce.

Co w zamian? Więcej prądu z importu? Będzie droższy? Konsumenta interesuje nie to z czego jest prąd, tylko ile za niego zapłaci.
Bez względu na to, czy prąd będzie krajowy czy z importu, to będzie on droższy. Koszty produkcji energii elektrycznej, a zwłaszcza eliminacji CO2, rosną i będą rosły. A to dlatego, że koszty emisji tony CO2 jest nadal parametrem niezdefiniowanym. Przykład: pięć lat temu emisja tony kosztowała 40 euro, dwa lata temu – 5, a teraz 30 euro. I nie wiadomo, dlaczego te ceny tak bardzo się zmieniają. To powoduje, że koszt wydobycia węgla i używania go w energetyce zawodowej powoduje, że nie ma szans na prognozowanie dłuższych kosztów paliw stałych w energetyce.

W Kozienicach mamy kilkuletni blok japońskiej produkcji. To on już też jest „przestarzały”?
Nie da się zbudować elektrowni konwencjonalnej, która spełniałaby wspomniane wcześniej normy, aczkolwiek celem tej regulacji jest by doprowadzić do tego, aby eliminować z atmosfery tyle CO2, ile się do niej wysyła. Można byłoby zrobić następny krok, choćby przez wychwytywanie CO2 z atmosfery i składowanie go w ziemi, na odpowiedniej głębokości.; np. w wyrobiskach kopalnianych. Tylko, że jest to rozwiązanie nierealne z uwagi na tzw. opór społeczny. Najszybszym sposobem poradzenia sobie z emisją CO2 w energetyce są bloki jądrowe.

W Polsce o tym się mówi, jak o budowie kopalń. Nawet lokalizacji pod siłownię jądrową jeszcze nie wybrano. Poza tym to, co ma być kiedyś zbudowane pokryję w niewielkim procencie krajowe zapotrzebowanie na energię.
Polska potrzebuje 160 terawatogodzin na rok, z czego teraz 8 proc. pokrywamy importem. Bez własnych inwestycji za pięć lat będziemy importowali 15 proc. pod warunkiem, że wybudujemy transgraniczne połączenie energetyczne. Nie ma i nie będzie inwestycji w górnictwie. Nie ma inwestycji w sieci przesyłowe, mamy na nich największe straty przesyłowe w Europie, sięgające 12 proc. przy zachodniej normie ok.4-5 proc.

Wróćmy na śląskie podwórko. Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej nadal żądają 12-proc. podwyżki płacy zasadniczej...
Wydobycie w PGG spada. Węgiel krajowy jest zastępowany tańszym z importu. W ciągu 20 lat górnictwo węglowe na Śląsku samo się zlikwiduje, ale w 2020 r. w PGG jeszcze nic katastrofalnego się nie stanie, jeśli tak można nazwać to, że zamiast zysku będzie strata. Dodam, że uwarunkowania ekologiczne dotyczą energetyki, ale polskie górnictwo zwija się nie z tego powodu, ale z tego, że nie ma zdolności do wydobycia. Jeszcze dziesięć lat temu górnicy bali się o miejsca pracy. Dziś ich brakuje i trzeba posiłkować się ukraińskimi...

Wydaje się, że jednak polityka unijna ma wpływ przyszłość węgla w Polsce, a zatem i kopalń. Tylko odnawialne źródła energii są OK.
Udział OZE w produkcji energii wzrośnie, sądzę, w najbliższych latach do 12 proc. Żeby zmieniać swoją energetykę potrzeba olbrzymiego udziału w tym procesie państwa. Tak się dzieje w Niemczech i dzięki temu zielona energia jest tam zbywalna, bo dotowana. Polski nie stać na coś takiego. My teraz budżetem państwa zaczynamy pokrywać wszystkie rosnące koszty produkcji czegokolwiek. Dokładamy do programów socjalnych i teraz słyszymy, że będzie się kompensować z budżetu państwa wzrost koszt ów produkcji energii elektrycznej, tylko po to, by ona nie zdrożała dla polskiego konsumenta. Z energią teraz dzieje się to samo, co z węglem. Węgiel importowany wypiera z rynku krajowy i tak samo stanie się z energią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają