I w komunikacie (z 3 lutego) precyzyjnie podaje, że „w latach 2017-2019 przeznaczyła dodatkowo na wynagrodzenia i świadczenia dla pracowników 1,1 mld zł więcej niż planowano przy tworzeniu PGG”. I czytamy dalej przekaz do związkowców: „Dalsze rozmowy płacowe w Polskiej Grupie Górniczej powinny uwzględniać realia ekonomiczne, trudne otoczenie rynkowe, w jakim znalazło się górnictwo, w tym m. in. znaczący spadek cen węgla oraz przede wszystkim fakt, że oczekiwania płacowe strony społecznej nie mogą generować spółce strat”. Na zarzuty, że zarząd nie inwestuje, ten zapewnia, „że na bieżąco podejmuje działania związane z realizacją wieloletniej strategii inwestycyjnej, służące zapewnieniu bezpieczeństwa funkcjonowania kopalń i zabezpieczeniu środków na niezbędne inwestycje. By sprostać oczekiwaniom klientów, w minionych latach PGG zainwestowała w sumie ok. 6 mld zł, z czego ponad połowę w ubiegłym – rekordowym pod względem inwestycji – roku”.
Tyle zarząd. Tymczasem Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” zaprosił, m.in. za pośrednictwem Facebooka, chętnych do udziału w… blokadzie torów. – Był też odczytywany podczas poniedziałkowych masówek w zakładach górniczych PGG. Górnicy zgłaszają się do struktur „Sierpnia 80” na poszczególnych kopalniach i zapisują na listy osób gotowych do uczestnictwa w protestach. Masówki pokazują wkurzenie górników – informuje rzecznik „Sierpnia 80”. Według niego ochotnicy nie tylko chcą blokować import „ruskiego” węgla, ale także gotowi są jechać protestować do Warszawy. Dlaczego tam? – Bo to tam są decydenci. Protesty będą, bo rząd i podlegli mu menedżerowie spółek węglowych są głusi i ślepi na postulaty strony społecznej – wyjaśnia Patryk Kosela. – Lada dzień rozpoczniemy protesty. Będą liczne i ostre niczym chili. To walka o być albo nie być górnictwa, kopalń i węgla na Śląsku. To też walka o podwyżki płac, których w górnictwie nie było od lat!
Polecany artykuł: