Przypomnijmy, że nie tak dawno władza postawiła dopłacać (nie wszystkim) odbiorcom indywidualnym do tony węgla komunalnego po tysiącu. Można było kupić tani węgiel, po tysiącu za tonę, wyłącznie przez sklep internetowy Polskiej Grupy Górniczej. Jak się miało szczęście. Bo popyt zdecydowanie przewyższał podaż. Rząd skorygował pomoc. I teraz wypłaci użytkownikom węgla, bez względu na ich dochody, po trzy tysiące. Nie wiadomo, jak długo w PGG będzie można kupić „czarne złoto”, a bez poezji – węgiel gruby po cenie odstającej od rynkowej. W marcu rozmawialiśmy o skutkach embarga (wówczas planowanego) na rosyjski węgiel z dr. JERZYM MARKOWSKIM (70 l.), b. ministrem gospodarki w rządzie SLD-PSL. Ten szanowany ekspert (bo nie tylko polityk, ale i górnik z praktyki i wykształcenia) powiedział wówczas: „Wprowadzając embargo na rosyjski węgiel nie zrobimy krzywdy Rosji, ona tego nie odczuje. Zrobimy tylko sobie kłopot i będziemy mieli czystsze sumienie, że Rosja nie sprzeda u nas węgla, z którego finansuje zbrojenia i wojny”. Kłopot widać, że z dnia na dzień staje się coraz bardziej staje się poważny.
Super Express: – Jest pan zadowolony z pomocy rządu dla indywidualnych odbiorców węgla? To dobre rozwiązanie?
Jerzy Markowski: – Gdybym był nabywcą węgla, to byłym zadowolony, bo dostanę 3000 zł. Problem w tym, że – przynajmniej na razie – nie ma co kupić. To, że mamy pieniądze na węgiel nie oznacza, że mamy węgiel. Nam brakuje węgla, a nie pieniędzy na węgiel, z grubsza to ujmując.
– Teraz, obecnie, aktualnie brakuje, ale władza uspokaja obywateli i informuje, że węgiel już płynie do Polski.
– No to dobrze. Przepraszam za szczerość za to co zaraz panu powiem. Te 4,5 mln ton węgla, co płynie lub będzie płynąć do nas i ma dotrzeć najpóźniej do końca października, będzie kosztowało, 1,5 mld dolarów. Gdyby tyle samo można było kupić w Polsce, to trzeba byłoby wydać 250 mln dolarów. Zatem jak tu być zadowolonym, gdy kupujemy pięcio-, sześciokrotnie drożej. To po pierwsze. Po drugie – do nas nie przepłynie węgiel gruby, a taki najczęściej jest spalany w gospodarstwach domowych i małych ciepłowniach, ale prawdopodobnie rozdrobniony węgiel gruby lub miał energetyczny…
– Władza informowała, że PGE Paliwa i Węglokoks mają sprowadzić tyle „węgla energetycznego o parametrach zbliżonych do parametrów jakościowych węgla wykorzystywanego przez gospodarstwa domowe”…
– No właśnie. Te 3000 zł dotacji to sposób na to, by ludzie mogli nieco taniej kupić węgiel na zimę. Nikt do końca nie wie, zakładając, że węgla będzie pod dostatkiem, w jakiej on będzie cenie. Nikt tego dziś nie wie. Boję się, że przy obecnym deficycie, to za tonę będzie płaciło się nawet 4000 zł. Co najmniej!
– Rząd ma przeznaczyć na te dotacje ponad 11 mld zł. Gdyby tyle pieniędzy trafiło do spółek górniczych, to ich prezesi skakaliby z radości, do niebios…
– Po co? Dziś spółki węglowe mają zyski. Nawet gdyby dostali dodatkowe pieniądze to nie są w stanie szybko przygotować nowego wydobycia. To nie jest tak, że pieniądz rozwiązuje wszystkie problemy w górnictwie. Na to trzeba lat. Kopalnię buduje się 15 lat, szyb głębi się 5 lat. Inwestycje w branży są czasochłonne. Polskie kopalnie kończą żywot na skutek zaniechania inwestycji.
– To nie widzi pan już szans na odroczenie tego, co określa się restrukturyzacją branży…
– Jak tam restrukturyzacja! To jest najzwyczajniej likwidacja polskiego górnictwa węglowego. To jest zastępowanie śląskiego węgla rosyjskim, który się skończył i zamiast którego teraz będziemy najpierw węgiel za morza słabej jakości, a potem śmieci. Z całym dramatem ekologicznym i politycznym wypływającym z tego faktu.
– Opozycja zarzuca obecnej władzy, że doprowadziła do tego, że choć w Polsce węgla jest dość, pod ziemią, to na rynku go brakuje...
– Opozycja może również sama sobie to zarzucać. Likwidacja kopalń nie zaczęła się za rządów PiS, lecz znacznie wcześniej. W Polsce zlikwidowano 50 kopalń i nie zrobiono tego w ciągu pięciu lat! PiS zlikwidowało kopalnie „Makoszowy”, „Krupiński”… Gdyby one dziś istniały, to na polskim rynku byłoby o 4 mln ton węgla więcej. Po polskiej cenie, a nie wielokrotnie większej importowej. Niestety, poprzednicy PiS robili to co samo. Tak więc niech oni się wzajemnie nie oskarżają winą za likwidację kopalń, bo wszyscy są winni!
– Tłumaczą się, że to wskutek unijnej polityki dekarbonizacyjnej…
– Problem w tym, że przyjmując taką doktrynę nie tworzyli alternatywy energetycznej.
– Nie uważa pan, że tymi trzema tysiącami powinny iść jakieś wskazania, jak choćby oszczędzać energię? Może woda w kranach nie musi być gorąca?
– Nie, to są iluzje, które mogą tylko ludzi irytować. Mamy mieć program zwiększenia wydobycia węgla w Polsce. I to metodami szybkimi i bezinwestycyjnymi, bo sprawa jest pilna. Jestem dziś w stanie przedstawić program zwiększenia wydobycia o 50 procent. Tylko nie ma z kim o tym rozmawiać.
– Pewnie nie ze mną będzie pan o tym rozmawiał, a nie może pan wysłać rozpiski tego planu premierowi Morawieckiemu?
– Panie redaktorze, a kto tam będzie słuchał byłego ministra gospodarki i to jeszcze w rządzie SLD! Mówię o tym w każdej telewizji i żądnej reakcji.
– Smutno panu? W domu grzeje pan węglem?
– Nie. Gazem, gazem, proszę pana, ale… ale nie mam się z czego cieszyć.
Polecany artykuł: