Udusił narzeczoną przed samym ślubem, a potem próbował się zabić
Około południa w ub. czwartek (16.11.2023) ktoś z mieszkańców ul. Wysokiej w Radlinie II - dzielnicy Wodzisławia Śląskiego (woj. śląskie) - zauważył, że w domku należącym do Damiana M., zwanego tutaj przez wszystkich "Dankiem", wciąż opuszczone są okiennice. Ponieważ było to coś niespotykanego, poproszono o interwencję służb. I wtedy dokonano makabrycznego odkrycia. W budynku na podłodze leżała Barbara G. Kobieta już nie żyła. Obok był, zakrwawiony i nieprzytomny, Damian M. Mężczyznę udało się uratować, ale wtedy okazało się, że to właśnie on jest odpowiedzialny za makabrę w domu przy Wysokiej. Śledczy są pewni.
- Przeprowadzone na miejscu zdarzenia czynności pozwoliły na przyjęcie, że Damian M. w godzinach przedpołudniowych 16 listopada br. udusił swoją konkubinę Barbarę G., a następnie podjął próbę samobójczą, wielokrotnie raniąc się nożem - wyjaśnia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach prokurator Joanna Smorczewska.
Zabójca poznał swoją ofiarę przez Internet
Damian N. doszedł do siebie w szpitalu. A potem trafił przed oblicze prokuratora. - Usłyszał zarzut zabójstwa, sąd aresztował go tymczasowo - dodaje Joanna Smorczewska.
Ofiara to niedoszła małżonka zabójcy. Oboje poznali się w Internecie. Przez randkowy portal. Oboje byli owdowiali. I pewnie to bardzo zbliżyło Damiana i Barbarę do siebie. Do tego stopnia, że po jakichś czterech miesiącach znajomości postanowili się pobrać. Termin ślubu był wyznaczony na sobotę 18 listopada. I wtedy coś się zepsuło między kochankami. Barbara nawet na pewien czas wyprowadziła się z domu Damiana. Potem jednak wróciła do niego. Kilka dni przed zabójstwem znowu byli razem.
Okoliczni mieszkańcy są w szoku. "Danka" znali tam wszyscy. Mieszkał wśród nich od małego. Był spokojny, nikomu nie wadził. Nigdy nawet na nikogo nie nakrzyczał, a teraz takie coś... - Trudno w to uwierzyć. On był taki przyjacielski. Zawsze pomógł w potrzebie - kręci głową jeden ze znajomych Damiana M.
Z boku związek wyglądał na zgodny. - Był u nas. Przedstawił nam tę kobietę. Myślałem, że są dopasowani, że na starość będą sobie żyli w zgodzie, a doszło do czegoś takiego - rozkłada ręce inny mieszkaniec Wysokiej.
Niektórzy przypominają, że Damian M. ma w życiorysie próbę samobójczą. Podobno od tego czasu brał leki na skołatane nerwy. Wieść niesie, że cierpiał na depresję. Lecz niestety ostatnio miał zaniechać terapii. - Powiedział mi, że już lekarstwa nie bierze. Pytałam, czemu, ale tylko wzruszał ramionami - mówi osoba z rodziny zabójcy.
Damianowi M. grozi dożywotnie więzienie.
Listen on Spreaker.