Sąd rodzinny podejmie bardzo ważną decyzję. Ojciec Kamilka odzyska prawa rodzicielskie do jego brata?
W piątek w Sądzie Okręgowym w wydziale rodzinnym i nieletnich odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca pozbawienia praw rodzicielskich Magdalenę B., matkę zakatowanego Kamilka z Częstochowy. 8-latek w ciężkim stanie na początku kwietnia trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Szybko na jaw wyszło, że chłopiec od dłuższego czasu był brutalnie maltretowany przez ojczym, Dawida B., a wszystkiemu przyglądała się matka.
Kamilek miał poparzenia 3 topnia, zaropiałe rany, w które wdało się zakażenie. Miał połamane ręce i nogi, ślady po przypalaniu papierosem. Szybko wyszło na jaw, że 27-latek polewał chłopca wrzątkiem i rzucił na rozgrzany piec kaflowy w kuchni, ponieważ ten zrzucił jego telefon ze stołu. Decyzją sądu zarówno Magdalena B. jak i Dawid B., trafili do aresztu. Ojczymowi prokurator postawił zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a kobiecie zarzut pomocnictwa. 5 kwietnia, dzień po aresztowaniu małżeństwa sąd rodzinny zdecydował o zabezpieczeniu 6 dzieci kobiety, które ma z trzema różnymi mężczyznami. Najmłodsze dzieci ze związku z Dawidem B. trafiły do rodziny zastępczej, pozostałe do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Sąd do końca liczył, że lekarzom uda się uratować 8-letniego Kamilka. Niestety, chłopiec zmarł 8 maja.
Pan Artur zapowiedział, że będzie walczyć o Fabianka, młodszego brata Kamilka
W sądzie w Częstochowie, 7 lipca stawili się biologiczny ojciec Kamilka i Fabianka, pan Artur Topól wraz ze swoją narzeczoną Ewą. Towarzyszyli im pełnomocniczka mecenas Aleksandra Smoleńska i Przemysław Koziński, ze Stowarzyszenia Szczęśliwe Dziecko.
- Najpierw chcemy, żeby te relacje i odwiedziny u Fabianka były możliwe. Artur bardzo by chciał móc widywać go w każdy weekend. Fabianek bardzo za nami tęskni i jest bardzo szczęśliwy kiedy go odwiedzamy - mówi pani Ewa, narzeczona pana Artura.
Oboje nie kryją nadziei, że panu Arturowi uda się odzyskać władzę rodzicielską nad Fabiankiem.
- Nie wiemy czy w pełni, ale chociaż częściowo jest możliwe by pan Artur odzyskał władzę rodzicielską. Wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej został złożony - mówi Przemysław Koziński, ze Stowarzyszenia Szczęśliwe Dziecko.
Nieco bardziej ostrożna jest mecenas Smoleńska, która reprezentuje pana Artura. - Trudno powiedzieć, jaka będzie decyzja sądu. Na pewno dołożymy wszelkich starań, żeby było to z korzyścią dla dziecka i pana Artura - tłumaczy pani adwokat.
Pan Artur został pozbawiony władzy rodzicielskiej podczas rozwodu z Magdaleną B, w grudniu bieżącego roku złożył wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej do sądu w Olkuszu.Jednak tam ten wniosek nie został rozpatrzony, sprawę przekazano do sądu rodzinnego w Częstochowie, gdy na jaw wyszło okrucieństwo, jakiego doświadczył 8-letni Kamilek. Jak to się stało, że pana Artura pozbawiono praw rodzicielskich?
- Nie chce o tym mówić, jest to elementem sprawy, która się dzisiaj rozpoczęła. To jest istotna okoliczność w tej sprawie - tłumaczy mecenas Smoleńska.
- Mogę powiedzieć, że odebranie praw rodzicielskich nie było spowodowane nadużyciami ze strony pana Artura. Nie było żadnych zarzutów, że kiedykolwiek się źle zachowywał w stosunku do swoich synów - dodaje Przemysław Koziński.
Na jednej rozprawie się nie skończy
Do sądu na rozprawę o odebraniu praw rodzicielski nie doprowadzono z aresztu Magdaleny B., ani Dawida B.. Sytuacja dzieci kobiety jest mocno skomplikowana, bowiem mają one trzech ojców. Młodszy brat Kamilka, Fabianek jest synem pana Artura, z którym przez jakiś czas była związana kobieta. Wojciech J. wujek Kamilka i Fabianka jest jednocześnie biologicznym ojcem przyrodniego rodzeństwa Kamilka, 11-letniego chłopca i 9-letniej siostry. Dwójka najmłodszych dzieci pochodzi ze związku Magdaleny B. z 27-letnim Dawidem. To 3-letni Mateusz i ośmiomiesięczny Oskar.
Wojciech J. w rozmowie z Super Expressem zaznaczył, że będzie walczyć o swoje dzieci. - Mam pełnię władzy rodzicielskiej. Nigdy nie miałam odebranych praw rodzicielskich. Będę walczyć o dzieci - zapowiedział.
Jego syn, był dziś powołany na świadka. Chłopiec mocno się denerwował, Wojciech J. przytulał go, by dodać mu otuchy.
Przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Ewa Nocuń-Balbus, wyłączyła jawność sprawy z uwagi na dobro dzieci. Z kolei prokurator Robert Oleksik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie przyznał, że z uwagi na skomplikowany charakter sprawy, na jednej rozprawie może się nie skończyć.