Kryzys energetyczny sprawił, że rząd Petra Fiali przesunął wrześniowy termin likwidacji tzw. kopciuchów aż o dwa lata. Oczywiście u nas też niektórzy proponują węgiel kamienny po tak atrakcyjnej cenie, jak południowi sąsiedzi (mają zaledwie 4 kopalnie będące w stanie likwidacji). „Węgiel luzem: WĘGIEL ORZECH I 900 zł/tona • WĘGIEL ORZECH II 820 zł/tona • WĘGIEL EKOGROSZEK 820 zł/tona • WĘGIEL GROSZEK 880 zł/tona • WĘGIEL KOSTKA 960zł/tona”. To oferta z początku tygodnia, jednego ze składów węglowych w Śląskiem. Jest małe „ale”. Po tym anonsem już od wielu miesięcy jest dopisek: „Ta oferta jest już nieaktualna”. I podobnie jet na stronach internetowych innych składów oferujących tani węgiel, którego… nie ma.
Węgla nie brakuje za to w serwisach sprzedażowych. Cena tylko nieco odbiega od czeskich i tych z Polskiej Grupy Górniczej. „WĘGIEL ORZECH 26 MJ/kg. Cena produktu: 3540 zł brutto z transportem”. Kogo nie stać na kupno ton(y), sobie może kupić na worki, jak za sanacji. Za 20 kg węgla (25 MJ/kg – to bardzo dobra kaloryczność paliwa) – 83,99 zł (w Niemczech – zapłacić trzeba byłoby 108 zł). Cena za tonę workowanego węgla wynosi 4,2 tys. zł (w Niemczech aż 5,4 tys. zł)! To drożej niż za ekogroszek (28 Mj/kg), który na portalach aukcyjnych oferują po 4 tys. zł za tonę. Zapewne jest też sprzedaż drobnicowa, na worki. Wtedy cena przekroczy 5 tys. zł. Alternatywą dla węgla kamiennego (ale tylko w cenie a nie w kaloryczności) jest brykiet torfowy, w cenie od 1580 – 2999 zł. Nie zanosi się na to, by w kolejnym sezonie grzewczym ceny węgla miały spaść do poziomów nie wywojowujących szoku i nie zwiększających ubóstwa energetycznego.
– Węgiel nie stanieje. Problem polega na tym, że ta antywęglowa propaganda zrobiła swoje. Firmy wydobywcze w Australii, Ameryce Południowej nie inwestowały w nowe złoża. To, co nam teraz sprzedają, jest surowcem wcześniej wydobytym, który zalegał na zwałach – wyjaśnia branżowemu portalowi nettg.pl prof. Władysław Mielczarski, ekspert ds. energetyki Z Politechniki Łódzkiej. – Tam proces inwestycyjny też trwa ok. dwóch lat. W przyszłym roku węgla też będzie brakować, a jego ceny utrzymają się na wysokim poziomie.
To samo, o czym wspomniał ekspert, dotyczy polskiego górnictwa węglowego. Jeszcze 10 lat temu prywatni inwestorzy chcieli wybudować kilka kopalń. Australijska spółka chciała stawiać kopalnię prawie w pobliżu „Bogdanki”, na Lubelszczyźnie, a nie daleko Oświęcimia polski Kopex też miał budować „grubę”. Z tych i kilkunastu innych planów nic nie wyszło, z różnych przyczyn. W tym czasie zamknięto kilka ruchów, w ramach restrukturyzacji branży wedle schematu unijnego. W efekcie choć w Polsce „mamy węgla na 200 lat”, ale węgla brakuje. I szybko nie da się zwiększyć wydobycia, jak to się warszawskim politykom oraz 73 proc. badanych (opowiadających się za zwiększeniem wydobycia) w sondażu pracowni Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl.