Chciała, by karetka szybciej do niej przyjechała. Dostała 500 zł mandatu
W środę, 3 stycznia, około godziny 23:40, młoda kobieta zadzwoniła na pogotowie informując, że puchnie jej ręka i czeka na karetkę przed blokiem. Aby dodać dramatyzmu, w rozmowie z operatorem numeru alarmowego dodała, że przedawkowała narkotyki i dopalacze, a wcześniej miała problemy z sercem. Informacja została potraktowana jak najbardziej poważnie i pod wskazany adres skierowano karetkę pogotowia i policjantów. Szybko okazało się, że 18-letnia mieszkanka Rudy Śląskiej nie brała żadnych narkotyków, a na dodatek nie ma żadnych problemów z sercem. Medykom i policjantom przyznała, że piła tylko alkohol i oprócz opuchlizny - nic jej nie dolega. Całe zgłoszenie wymyśliła, bo chciała jak najszybszego przyjazdu pogotowia do jej opuchniętego palca. Za wywołanie niepotrzebnej czynności służb, fałszywą informację i wprowadzenie w błąd operatora numeru alarmowego, 18-latka została ukarana mandatem w wysokości 500 zł. Policjanci przekazali ją pod opiekę matki, która z pewnością wytłumaczy córce, że tak się nie robi.
- Numery alarmowe służą do wzywania wszelkiego rodzaju pomocy i nie należy ich używać w nieuzasadnionych przypadkach. Pamiętajmy, że wprowadzanie w błąd służb ratunkowych skutkuje nie tylko mandatem karnym, ale przede wszystkim może spowodować, że pomoc dla osoby, która naprawdę jej potrzebuje, dotrze do niej za późno. Wzywając bez potrzeby patrol policji, karetkę pogotowia czy straż pożarną, uniemożliwiasz szybki dojazd tych służb do tych, którzy naprawdę mogą potrzebować natychmiastowej pomocy! - przypominają policjanci z Rudy Śląskiej.