Jacek Sasin, jak przystało na polityka poproszonego o konkretną odpowiedź w tzw. drażliwej sprawie, udzielił wielokrotnie dłużej odpowiedzi od zadanego pytania. – Mam nadzieję, że te zapisy (…), jeżeli zostałyby rzeczywiście utrzymane, to będą takimi zapisami, które łagodzą skutki i w jakiś sposób powodują, że będziemy próbowali się z nimi w Polsce zmierzyć. Więc mam nadzieję, że te zapisy się utrzymają… Wicepremier podkreślił, że strona polska wespół z unijną wypracowały w sprawie rozporządzenia metanowego kompromis, więc ma nadzieję, że za takim a nie innym kształtem będą głosować wszyscy polscy europarlamentarzyści, do czego wezwał eurodeputowanych będących w opozycji do rządu Zjednoczonej Prawicy.
Istotą owego kompromisu jest to, że ustalono, że polskie kopalnie mogłyby emitować przy wydobyciu tysiąca ton węgla 5 ton metanu a nie tonę, że rozliczenie dokonywano byłoby nie „od kopalni”, ale „od spółek węglowych”, a opłaty emisyjne byłby przeznaczone na fundusz transformacji energetyki – z „czarnej” na „zieloną”. Czy jednak te zmiany zachowane będą w końcowym etapie procedowania, czyli w głosowaniu nad przyjęciem lub odrzuceniem rozporządzenia metanowego? Jacek Sasin ma nadzieję, że zmiany przejdą. Czy europosłowie z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL będą głosować za? Niedawno przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz podkreślał, że osiągnięty kompromis jest zasługą całej polskiej sceny politycznej reprezentowanej w Parlamencie Europejskim. Może okazać się, że będziemy w mniejszości.
Od tego, jaki wymiar będzie miał ostatecznie rozporządzenie metanowe zależy los umowy społecznej zawartej między górniczymi związkami zawodowymi a rządem dotyczącej transformacji polskiego górnictwa węglowego, czyli jego stopniowej likwidacji do roku 2049. Notabene ta umowa nadal nie uzyskała akceptacji (notyfikacji) Komisji Europejskiej. Gdyby uzyskany kompromis nie został uwzględniony w przegłosowanym rozporządzeniu to transformacja górnictwa węglowego byłaby przyspieszona, a to generowałoby niekorzystne dla Polski skutki natury tak społecznej, jak i ekonomicznej, gdyż jesteśmy państwem, którego energetyka oparta jest (obecnie) w 70 proc. na węglu kamiennym i brunatnym.
– Do czasu realizacji inwestycji w odnawialne źródła energii, węgiel będzie stanowił podstawę polskiej energetyki(…) I tak jeszcze długo pozostanie, czy to się komuś podoba czy nie. Takie są realia. W takich realiach żyjemy. Inwestycje wymagają nie tylko wielkich pieniędzy, ale wymagają również czasu – argumentował Jacek Sasin. Wicepremier podkreślił, że w zmienianej Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. wskazywane jest, że do czasu uruchomienia nowych źródeł energii energia będzie wytwarzana w Polsce również z węgla. Problem w tym, że gdyby Parlament Europejski nie zaakceptował wypracowanego kompromisu metanowego, to kopalnie splajtowałyby najpóźniej na początku trzeciej dekady. Wówczas krajowy węgiel trzeba byłoby zastąpić importowanym (z pewnością nie z Federacji Rosyjskiej). - (…) Byłoby czymś absolutnie nieracjonalnym, abyśmy doprowadzili do zamknięcia kopalń w Polsce, a jednocześnie musieli ten węgiel importować zza granicy do polskiej energetyki. To byłaby polityka nieracjonalna i taką politykę odrzucamy – oświadczył wicepremier Sasin. W maju, najpóźniej w czerwcu przekonamy się, czy polskie górnictwo węglowe przejdzie do historii w 2040 roku czy znacznie wcześniej.