Zwierzę wpadło pod koła samochodu w niedzielny wieczór na terenie powiatu kościerskiego w województwie pomorskim. Od tamtego czasu zajmują się nim Anna i Piotr Burlinścy, weterynarze z Bytowa, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Teraz trafi on pod opiekę Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", które pomaga tym zwierzętom już od 23 lat.
- W ostatnich latach mamy coraz więcej pracy, bo z uwagi na wzrost populacji wilków coraz częściej dochodzi do wypadków z ich udziałem - wyjaśnia dr hab. Sabina Nowak, prezes stowarzyszenia. - Na ogół kończą się one niestety śmiercią zwierzęcia, więc nie mamy wcale tak wielu okazji, by im pomóc. Tylko w tym roku pod kołami samochodów zginęło ok. 60 wilków, przynajmniej tak wynika z moich danych, ale wiele przypadków potrąceń nawet nie jest zgłaszanych, więc może ich być jeszcze więcej.
Ten los nie spotka na pewno wilka z Pomorskiego, który najgorsze ma już za sobą.
- Prześwietlenie rentgenowskie nie wykazało żadnych złamań, ale będziemy go jeszcze badać na miejscu, czy na pewno nie dolega mu nic poważniejszego - kontynuuje Nowak. - Myślę, że największe niebezpieczeństwo już minęło, choć wiemy, że zwierzę jest mocno obolałe. Zrobimy wszystko, by wyzdrowiał i mógł wrócić na wolność. Na początku ub.r. pomogliśmy w ten sam sposób wilkowi, którego nazwaliśmy "Miko". Został potrącony pod Toruniem, ale się u nas wykurował i już po założeniu obroży telemetrycznej żył szczęśliwie przez grubo ponad rok. Najpierw w Puszczy Bydgoskiej, gdzie go wypuściliśmy, a później przewędrował kilkaset kilometrów aż pod Kluczbork - tam niestety zginął z ręki myśliwego.
Gdzie zostanie wypuszczony nowy podopieczny stowarzyszenia?
- To zależy od badań genetycznych - tłumaczy Nowak. - One wykażą, z jaką populacją jest spokrewniony, dzięki czemu będziemy wiedzieć, w które miejsce Polski powinien trafić. Z tego, co wiemy, to bardzo młody osobnik, więc najprawdopodobniej pochodzi z jakiejś lokalnej grupy rodzinnej z terenu, z którego do nas jedzie.
Najbliższy czas wilk spędzi w Ośrodku Rehabilitacji "Mysikrólik" Na Pomoc Dzikim Zwierzętom w Bielsku-Białej.
- Współpracujemy z nim od dłuższego czasu i na pewno będzie miał tam zapewnioną świetną opiekę - przekonuje Nowak. - Żeby pomóc wilkom, potrzeba wiele pracy, choćby biorąc pod uwagę, że często musimy je przetransportować na odległość kilkuset kilometrów. Dlatego bardzo gorąco zachęcam wszystkich weterynarzy, by pomagali tym zwierzętom, tak jak państwo Berlińscy, dla których mam za to ogromny szacunek. Wiem, że jest to nierzadko związane z przełamywaniem własnych lęków, ale wilki są przecież prawie jak psy, i wystarczy im podobna pomoc.
Polecany artykuł: