Śląski Urząd Wojewódzki na swojej stroni internetowej codziennie rano około godz. 7.30 publikuje szczegółowy raport dotyczący wydarzeń, jakie miały miejsce w przeciągu minionej doby na terenie województwa śląskiego. Można dowiedzieć się z nich m.in. ile przestępstw popełniono i jakiej były one kategorii. Podawane są również dane dotyczące pożarów czy wypadków komunikacyjnych. 10 czerwca rano opublikowano kolejny plik. Nikt jednak nie przypuszczał, że dojdzie do fatalnej pomyłki. Zamiast "Raportu o sytuacji w województwie śląskim" opublikowano dokument zatytułowany "Raport z przebiegu dyżuru służby operacyjnej Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego".
I tutaj zaczyna się robić ciekawie. Przez chwilę na stronie urzędu widniał dokument, w którym znajdowały się m.in.
- hasła do skrzynek mailowych i mediów społecznościowych należących do urzędu,
- szczegółowe instrukcje, wytyczne i uwagi dotyczące pracowników,
- schematy postępowania pracowników w przypadku wykrycia różnego rodzaju problemów i zagrożeń,
- a także... luźne informacje na temat nie działającego prysznica czy zbiórki na rzecz jednego z pracowników.
Żeby nikt nie powiedział, że rzucamy słowa na wiatr, poniżej dwa screeny z dokumentu. Oczywiście wszelkie hasła zostały przez nas zamazane.
Na szczęście kilka minut po opublikowaniu dokumentu ktoś podmienił pliki i opublikowany właściwy raport. Jednak przez chwilę każdy, kto zagląda na stronę ŚUW, miał dostęp do wyżej wymienionych informacji. Zapytaliśmy Alinę Kucharzewską, rzeczniczkę Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, czy urząd zdaje sobie sprawę z tej wpadki i czy podjęto jakieś działania wobec tego wycieku. Od wczoraj (10 czerwca) jednak na nasze pytania nie odpowiedziała.