Przypomnijmy, że do znalezienia maszyny doszło 19 stycznia 2019 roku. Odkrycia dokonała grupa pasjonatów historii z Muzeum Śląskiego Września. Prace archeologów były prowadzone w dniach 18-19 stycznia. Obiekt znajdował się na terenie kompleksu leśnego Gołys w Bieruniu przy ul. Królikowskiego. Okazało się, że to wrak samolotu B-25 "Mitchell" amerykańskiej produkcji. Około 800 egzemplarzy tego samolotu znajdowało się we flocie powietrznej ZSRR. Samolot znaleziony w Bieruniu miał lecieć nad Ostrawę. Nie dotarł, bo oberwał od niemieckiego myśliwca. Wrak odkryto po 75 latach. W środku znajdowały się szczątki żołnierzy. Była tam również amunicja lotnicza, dlatego też na miejsce przyjechali saperzy.
- Spodziewaliśmy się samolotu, bo w historycznych dokumentach jego katastrofa była opisana, ale nie przypuszczaliśmy, że natkniemy się na szkielety żołnierzy. Według dokumentów i wiedzy jaką z nich posiadaliśmy, szczątki załogi miały być z tego miejsca ekshumowane w 1952 roku i byliśmy o tym głęboko przekonani – powiedział Arkadiusz Dominiec, właściciel Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach.
Teren został oczyszczony przez Grupę Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego z bieruńskiej komendy. Można było przystąpić do ustalania faktów. Wedle relacji na pokładzie samolotu było czterech żołnierzy. Jak podają przedstawiciele Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach wszystkie odnaleziono na terenie wykopaliska. Prokuratura chce teraz ustalić, czy wstępna hipoteza, iż zwłoki należą do członków załogi B-25, się potwierdzi. Ekshumacja została zakończona. Teraz czas na szczegółowe badania oraz wydobycie wraku maszyny. Ciała lotników z B-25 "Mitchell" zostaną złożone na cmentarzu, najprawdopodobniej w Pszczynie. Co ciekawe, podobne badania były już w tym rejonie prowadzone w latach 50. ubiegłego stulecia. Wówczas znaleziono ciała kilku żołnierzy. Wydawało się, że odkryto wtedy zwłoki radzieckich lotników. Po latach okazuje się, że mogli to być żołnierze niemieccy.