Wstrząs w kopalni Bielszowice. Trwają poszukiwania drugiego górnika
Ratownicy kontynuują poszukiwania, od strony ściany drążą podkop pod przenośnikiem taśmowym. Próbują dostać się do miejsca, skąd pochodzi sygnał z lampy uwięzionego pod ziemią górnika. Ratownicy rozważają użycie kamery, aby zbadać sytuację po drugiej stronie przekopu. Pracują w ekstremalnych warunkach. Przypomnijmy, że do wstrząsu w kopalni Bielszowice doszło w sobotę, 4 grudnia, w Barbórkę, przed godziną 9. Pod zwałami uwięzionych było dwóch górników. Jednego udało się wydostać. To 31-letni górnik z którym ratownicy nawiązali kontakt. Po przetransportowaniu na powierzchnię został zabrany do szpitala św. Barbary w Sosnowcu.
- Podczas transportu był przytomny, rozmawiał z ratownikami, skarżył się na ból nogi i pleców - relacjonował w niedzielę nad ranem rzecznik PGG Tomasz Głogowski.
Mężczyzna trafił do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Nie miał żadnych obrażeń wewnętrznych, ani złamań, ma ranę szarpaną nogi. Lekarze oceniają jego stan jako dobry.
Ratownicy wciąż próbują dotrzeć do drugiego górnika. Znajduje się prawdopodobnie 10 metrów od miejsca w którym znaleziono pierwszego górnika. Akcja jest bardzo utrudniona, ratownicy posuwają się kilkanaście centymetrów na godzinę. Wciąż trwa od strony ściany drążenie podkopu pod przenośnikiem taśmowym, żeby dostać się do miejsca, z którego pochodzi sygnał z lampy.
- W nocy ponownie wykonano pomiary lokalizatorem, które potwierdziły dotychczasowe wskazania lampy. Rozważane jest też użycie kamery, aby zbadać sytuację po drugiej stronie przekopu - mówi Tomasz Głogowski, rzecznik PGG i dodaje, że ratownicy pracują w ekstremalnie trudnych warunkach.
Wstrząs w kopalni Bielszowice. Trwa dramatyczna walka z czasem
Na poniedziałkowy poranek zaplanowano konferencję prasową przed kopalnią w Bielszowicach. Przedstawiciele PGG, przekażą wówczas informacje o postępach akcji ratowniczej.
- Z najświeższych informacji jakie posiadamy ze sztabu akcji z dołu od zastępów ratowniczych, mogę przekazać tyle, że obszar poszukiwań zawęził się do 6 metrów. To jest pozytywne, bo ten odcinek był o wiele dłuższy – powiedział podczas konferencji prasowej Rajmund Horst, wiceprezes Polskie Grupy Górniczej.
- Działamy na dwa fronty wykorzystując cztery zastępy ratownicze. 20 ratowników jest zaangażowanych bezpośrednio w prace ratownicze. Z dwóch stron staramy się udrożnić to wyrobisko, żeby dotrzeć do poszkodowanego górnika. Z istotnych elementów technicznych. Sztab podjął decyzję o wykonaniu takiego podkopu pod przenośnikiem podścianowym. To jest zgrzebłowy przenośnik podścianowy, który służył do odstawy urobku z tej ściany – dodaje Horst.
Ratownicy pod przenośnikiem wykonają podkop wielkości 1 metr na 0,7, bo właśnie w takich przestrzeniach trwa akcja ratownicza. Niestety, ratownicy wciąż nie nawiązali kontaktu z poszkodowanych górnikiem.
31 -letni górnik, który trafił w niedzielę do szpitala, przeszedł zabieg oczyszczania rany. Widział się także z rodziną, pozostaje również pod opieką psychologiczną. W tym tygodniu powinien opuścić szpital. Mężczyzna był uwięziony w zwale przez 15 godzin.
Przypominamy. Do zdarzenia doszło 4 grudnia w kopalni Bielszowice, w rejonie jednej ze ścian 780 metrów pod ziemią. Wstrząs miał magnitudę około 2,5. Po wstrząsie doszło do obwału skały tzw. upadowej, czyli nachylonym chodniku, który łączy dwa poziomy kopalni, biegnącej w rejonie jednej ze ścian. Pod zwałami zostali dwaj górnicy. Akcję ratowniczą rozpoczęto przed 9:30. Jednego z górników udało się wydostać kilkanaście godzin po wstrząsie.