"Czerwona POstkomunistyczna sekta, zdrajcy, aferzyści i złodzieje przegrali wybory i znowu szczują. Polakom żyje się coraz lepiej i to boli tą antyPOlską zarazę", taki komentarz pojawił się na facebookowym profilu jednej z osób. Jego autorem jest Arkadiusz Watoła, radny powiatu będzińskiego i były starosta. Słowa, których użył, wzburzyły mieszkańców. Radny doczekał się nawet odpowiedzi w postaci listu otwartego!
- Udzielę panu rady: proszę zamilknąć! Swoimi wypowiedziami nie tylko ośmiesza pan bowiem siebie, swoją funkcję publiczną i mieszkańców powiatu będzińskiego, ale dopuszcza się pan działań, których konsekwencje mogą doprowadzić do czyjejś osobistej tragedii. Jeśli więc ma pan odrobinę sumienia, niech pan wreszcie przestanie sączyć jad - napisał prof. ucz dr hab. Michał Kaczmarczyk z Instytutu Nauk Prawnych Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu.
"Pana słowa są – napiszę to wprost i bez eufemizmów – obrzydliwe, niegodne, żenujące, haniebne", czytamy w liście profesora.
Na odpowiedź radnego powiatu będzińskiego nie trzeba było długo czekać.
- Gdzie pan był kiedy politycy PO mówili o Zimnym Lechu, strząsaniu pisowskiej szarańczy z drzewa, dorzynaniu pisowskiej watahy, moherach, wypruciu kaczora i ciemnogrodzie? Nie przypominam sobie pańskiego komentarza na temat "języka miłości" Donalda Tuska i PO - napisał Arkadiusz Watoła w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.
Dalej Watoła pisze tak: "Różnica między mną a panem polega na tym, że ja nie kasuję komentarzy rozmówców i umiem przyznać się do błędów (chociaż sam nigdy nie usłyszałem słowa "przepraszam" za w/w obelgi w ramach platformerskiego języka miłości) - więc oczywiście, jeśli ktoś poczuł się urażony - przepraszam. Od pana natomiast oczekuję tego samego, bo jakby tak dokładnie prześledzić pańskie wypowiedzi, to znajdzie się wiele niemających nic wspólnego z szacunkiem i tolerancją".
Pyskówka między panami na Facebooku znalazła szerokie grono odbiorców. Wpisy są lajkowane, komentowane i liczne udostępniane.