Prok. Agnieszka Michulec, rzeczniczka prokuratury w Bielsku-Białej, poinformowała w poniedziałek (31 sierpnia) o tym, że jeden z trzech podejrzanych w sprawie wybuchu gazu w Szczyrku został zwolniony z aresztu. Śledczy wydali postanowienie o uchyleniu środka zapobiegawczego, więc mężczyzna wyszedł na wolność. - To pomocnik operatora wiertnicy. Wobec niego w piątek uchylono środek zapobiegawczy. Wyszedł już na wolność. Pozostali dwaj podejrzani w sprawie: szef firmy, która zleciła odwiert, a także operator wiertnicy, nadal przebywają w areszcie – powiedziała prokurator Agnieszka Michulec, cytowana przez "Polsat News".
Prokuratura zarzuca podejrzanym, że to przewiercenie gazociągu było przyczyną wybuchu gazu i zawalenia się domu, do którego doszło 4 grudnia 2019 roku. W gruzach znaleziono osiem ofiar, w tym czworo dzieci. Trzech mężczyzn zatrzymano dwa tygodnie później: 18 grudnia. - Szefa firmy, która zleciła wiercenie, operatora wiertnicy oraz jego pomocnika. Usłyszeli zarzuty z art. 163 kodeksu karnego. Dotyczą one sprowadzenia pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Grozi im do 12 lat więzienia. Po przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu mężczyźni zostali aresztowani - podaje Polsat News.
To jednak nie wszystko, bo prokuratura w Bielsku-Białej przedstawiła też zarzuty trzem innym osobom. Dotyczą one m.in. fałszowania i posługiwania się fałszywą dokumentacją dotyczącą realizacji budowy nitki gazociągu. Mieli też składać fałszywe zeznania. Zastosowano wobec nich dozory policyjne, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe.
- Agnieszka Michulec zaznaczyła, że zarzuty dla tych trzech osób nie mają związku z samą katastrofą. Są to pracownicy innej firmy, realizującej inwestycję związaną z rozbudową sieci gazowej. Nie są związani z trzema pierwszymi podejrzanymi. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 8 lat więzienia, a za fałszowanie dokumentacji i posługiwanie się nią do 5 lat - podaje Polsat News.
Polecany artykuł: