29 grudnia o godzinie 4:08 w Cieszynie przy głównym deptaku dochodzi do wybuchu. W ogniu staje XVIII - wieczna kamienica. Pożar trawi drewniane zabytkowe stropy, które chwilę później się zapadają.
"Wychodzimy, szybko! Był wybuch!" - krzyczeli strażacy. - Jeden złapał mnie za rękę i wyprowadził z budynku tak jak stałam, w piżamie - wspomina pani Urszula.
W ogniu i pod gruzami tamtego ranka zginęły dwie osoby, trzy zostały ranne, a 21 ewakuowano. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle będą mogli wrócić do swoich domów.
W Cieszynie doszło do wybuchu gazu w kamienicy. "Straciliśmy wszystko"
Cieszyn do tej pory wielu kojarzył się z zabytkowym rynkiem z eleganckimi kamienicami, Górą Zamkową, Studnią Trzech Braci i Wenecją Cieszyńską. Tragedia z 29 grudnia 2024 roku, już na zawsze wyryje się na kartach historii tego miasta.
Pani Urszula Karcz mieszka na ulicy Głębokiej w Cieszynie, jej kamienica ma numer 30.
- Byłam bardzo nie spokojna wieczór wcześniej, tak jakby jakieś przeczucie. Sen mnie nie ogarniał, tylko jakiś taki niepokój. Pomyślałam, że już po spaniu, nie usnę do rana, bo już jest godzina czwarta. Huk był ogromny. Wszystkie szafki w moim domu się otworzyły, całe szkło jakie miałam runęło na podłogę. Nie wiedziałam, co się dzieje. I nagle głośne walenie do drzwi: "Wychodź pani. Wychodzimy, szybko! Był wybuch!" - krzyczeli strażacy. - Powiedzieli, że mam wciąż kurtkę i buty. Resztę zostawić. Jeden złapał mnie za rękę i wyprowadził z budynku tak jak stałam, w piżamie - dodaje wyraźnie poruszona kobieta.
Pani Urszula wspomina, że na zewnątrz wszystko wyglądało, jakby za mgłą.
Urzędnicy zapewnili jej schronienie w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym. Ma tu niewielki ciepły pokoik. Mówi, że jest dobrze i z żalem wspomina koleżankę, która mieszkała pod numerem 32. W budynku, w którym doszło do wybuchu.
- Halinka była moją serdeczną koleżanką. Taka dobra była dla mnie, zawsze umiałyśmy się porozumieć. Tamtego ranka córka jej szukała wszędzie. Pytała mnie, gdzie mama. A ona leżała już pod gruzami - mówi ze smutkiem i dodaje: - Boję się tam wrócić. Na miejscu zostało wszystko, telefon, ważne papiery. Jak lekarz mnie badał, widziałam, jak budynek się palił, a potem, jak wszystko runęło.
Chciałam wrócić do domu. Syn mówił, żeby została w Niemczech
Pani Gertruda Michalak święta spędziła z synem i jego rodziną w Niemczech. Jeszcze przed Nowym Rokiem chciała wrócić do swojego mieszkania. Znajdowało się w kamienicy nr 34.
- Choruje na cukrzycę, nie wzięłam zastrzyku. W nocy się źle czułam. Nie mogłam spać, syn słyszał, że chodzę po mieszkaniu. Z drugiego pokoju do mnie zawołał: "Mamo, czemu nie śpisz?". Chwilę rozmawialiśmy i nagle huk! Szyby powylatywały, a na ulicę wypadł kawał ściany. Nie wiedziałam, co się dzieje. Zaczęliśmy uciekać. Wszystkie najważniejsze rzeczy, dokumenty i lekarstwa zostały w mieszkaniu - wspomina pani Gertruda.
- Stałam i płakałam. Nie wiem co zostało z mojego mieszkania - mówi wstrząśnięta.
Pani Gertruda z synem również znaleźli schronienie w Szkolnym Młodzieżowym Schronisku.
21 osób żyje w niepewności o swoje domy i dobytek
Na ulicy Głębokiej w Cieszynie roznosi się swąd spalenizny. Co chwilę mieszkańcy i turyści zatrzymują się przed policyjnymi taśmami, które odgradzają zabytkowy Rynek od miejsca tragedii. Praktycznie cała ulica Głęboka jest zamknięta i wszystkie uliczki które do niej dochodzą kończą się biało-czerwoną policyjną taśmą. Mieszkań otrzymali przepustki, mimo to policjanci ich eskortują do konkretnych budynków, tak by nikt nie poruszał się dalej niż to jest konieczne. Na tej ulicy zamknięto kilkadziesiąt lokali użytkowych, w których mieściły się różnego rodzaju sklepy i usługi.
Ulica pozostanie zamknięta.
30 grudnia wciąż na miejscu tragedii byli strażacy, policjanci, inspektorzy nadzoru budowlanego, a także zewnętrzna firma, która ma zabezpieczyć budynki, a także nakreślić plan działania. Czy kamienice sąsiadujące trzeba będzie rozebrać, a jeśli tak, to czy częściowo, czy w całości. Jak będzie przebiegała ta rozbiórka. Te pytania wciąż pozostają otwarte. Pewne jest jednak to, że zarówno budynek z nr 30 i 34 są niestabilne. Doszło do naruszeń konstrukcyjnych. Kiedy mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich domów?
Służby zapowiedziały, że stanie się to dopiero po pracach konstrukcyjnych i stabilizacyjnych. Problem w tym, że na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie powiedzieć, co z tymi budynkami się stanie. Władze miasta są gotowe na najgorsze, czyli na możliwość ich wyburzenia. W wersji optymistycznej zakładają jednak, że uda się je zabezpieczyć i wyremontować, a następnie wprowadzić lokatorów do ich mieszkań.
Niestety z zapowiedzi Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, że najwcześniej ma dojść do tego za kilka miesięcy.
Burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz zapowiedziała wypłaty z miejskiej kasy dla poszkodowanych mieszkańców. Chodzi o wypłatę jednorazowego świadczenia w wysokości 5 tysięcy złotych. Miasto zwróciło się również o pomoc materialną do wojewody śląskiego.
Przyczyny wybuchu są cały czas badane. Jedną z hipotez jest to, że doszło w jednym z mieszkań do wybuchu gazu. To jednak zbadają biegli. Prokuratura wszczęła śledztwo. Zlecono również badania DNA dwóch ciał, które strażacy wyciągnęli spod gruzów zawalonej i spalonej kamienicy. Wiele wskazuje na to, że ofiarami są 78-letnia Halina W. i 46-letni Bogumił M.
Kamienicę przy ulicy Głębokiej 32, zamieszkiwało 11 osób. Dwie nie przeżyły katastrofy. W wyniku wybuchu ranne zostały trzy osoby. W sumie ewakuowano 21 osób.
W akcji ratunkowej brało udział 316 strażaków i 50 policjantów.