OSP Stolarzowice w ubiegłym roku osiągnęło niebywały sukces. Choć żadnej nagrody za to nie dostaną, to jednak na wielkie brawa od naszych czytelników na pewno zasługują. Jako jednostka spoza Krajowego Systemu Ratowniczego mieli okazję uczestniczyć w największej ilości interwencji w Polsce. - To, że mieliśmy tak wiele wyjazdów, przekłada się na czyjeś cierpienie, nieszczęście. To jest poświęcenie naszego wolnego czasu. Mogliśmy pomóc ludziom, którzy nas akurat potrzebowali - opowiada Łukasz Gawlik (34 l.).
Dla wszystkich członków OSP dodatkowa służba to prawdziwe poświęcenie. Zdarza się, że po kilku lub kilkunastu godzinach w pracy jadą na interwencję. - Mamy nawet mały aneks kuchenny. Niektórzy przychodzą na dyżur zaraz po pracy, nie jedli obiadu. Zdarzało się tu nawet gotować rosoły, w Sylwestra robiliśmy kolację na ciepło. Spędzamy tu często swój czas rodzinny - dodaje Gawlik.
Strażacy z OSP otrzymują przy każdym nagłym zdarzeniu informację w systemie e-remiza. Tam deklarują, że wezmą udział w danej akcji lub też nie są akurat dostępni. - My poszliśmy krok dalej. Organizowaliśmy dyżury - mówi Roma (36 l.), która ze strażą jest związana już 16 lat. - Postanowiliśmy, że będziemy tutaj czekać. Jesteśmy w takim przypadku tak samo szybko dostępni i skuteczni, jak Państwowa Straż Pożarna. Przy jednym z takich dyżurów w Sylwestra zapaliło się poddasze, a część jednostki PSP zajmowała się zabezpieczeniem imprezy na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Nasza dyspozycja była nieoceniona - mówi Łukasz. Na jednym dyżurze jest sześciu strażaków. Ogółem w OSP Stolarzowice działa około 20 osób.