To miały być rajskie wakacje. Był stres i nerwy: Nie miałam leków i w co się ubrać!
Wylądowałam w zimowych ciuchach, na lotnisku w Las Palmas okazało się, że nie ma naszych bagaży. To, że nie miałam się w co ubrać to mniejszy problem, najgorsze było to, że w walizce były leki, które biorę - opowiada Karolina Cykarska.
Już na lotnisku w Katowicach wyprawa na "Kanary", nomen-omen, 13 w piątek, zaczęła mieć pecha. Lot liniami Electra, organizowany przez biuro podróży Itaka opóźnił się o godzinę. A później było tylko gorzej.
- Na miejscu wszyscy czekali na swoje bagaże, ale tych nie było. A po godzinie taśma się zatrzymała i przyszła pracownica lotniska, która powiadomiła, że nasze bagaże zostały w Katowicach, a my mamy podejść do okienka i sporządzić specjalny raport. Byli wśród nas ludzie z dziećmi, starsze osoby, które nie znają angielskiego. Jak się okazuje Hiszpanka w okienku również angielski znała słabo. Kolejka praktycznie się nie posuwała. Prosiliśmy o dodatkowe formularze, by móc je wypełniać już w czasie oczekiwania, ale nie było długopisów. Niektórzy wyszli poza lotnisko do rezydentki Itaki, która, jak się okazało, tuż po naszym starcie z Katowic otrzymała informację, że bagaże nie poleciały. Nie przyszła do nas na lotnisko powiedzieć co się dzieje, nie zainteresowała się czy każdy zna język. Nawet nie zatrzymała dla nas autokaru do hotelu. Wyszliśmy z lotniska, a naszego autobusu nie było - relacjonuje kobieta.
Pani Karolina usłyszała jedynie, że linia lotnicza pokryje wydatki spowodowane brakiem bagażu do wysokości raptem 100 euro.
- Wydałam ponad połowę tej kwoty na najpotrzebniejsze leki, które musiałam kupić na miejscu. Oprócz tego wystarczyło na szczoteczkę do zębów, 2 pary majtek, 2 pary skarpetek, letnie ubranie ze sklepu chińskiego - bo najtaniej. Czyli codziennie pranie. Stwierdziłam, że na resztę leków poczekam, bo inaczej spędzę u lekarza kolejny dzień z mojego urlopu plus wydam niebotyczną kwotę na leki, które tu nie są dla mnie refundowane - opisuje swą sytuację poszkodowana.
Sprowadzenie bagaży nie było takie proste
Sprowadzenie bagażu na miejsce pobytu wczasowiczów się wydłużało. Pani Karolina uważa, że była zbywana przez rezydentki biura Itaka. Były dwie takowe do dyspozycji, ale kiedy problem narastał, o kontakt z nimi było niezwykle trudno. Tymczasem minął cały weekend, potem poniedziałek i wtorek, a bagaż nie dotarł.
- We wtorek od rana dopytywałam w recepcji o moją walizkę. O 18 po kilku nieudanych próbach kontaktu z rezydentką udało mi się dowiedzieć, że bagaże wylądowały 2 godziny wcześniej, ale miały zostać rozwiezione do hoteli dopiero w środę, czyli dwa dni przed powrotem do Polski. Zgłaszałam, że mam leki w bagażu już na lotnisku: rezydentce, kobiecie z lotniska, która przyjmowała moje zgłoszenie o braku bagażu, liniom lotniczym mailowo, ponieważ żadnego innego kontaktu do nich nie znalazłam. W poniedziałek zgłaszałam to na infolinii Itaki oraz w dziale reklamacji Itaki, z którym połączyła mnie kobieta z infolinii. Prosiłam o kontakt do linii lotniczych, ponieważ Itaka umywała ręce - twierdzili, że to wina przewoźnika. Pani powiedziała, że nie może podać kontaktu podczas rozmowy, muszę wysłać zapytanie mailowo. Nikt się nie przejmował. Ja już od drugiego dnia wakacji wymiotowałam, miałam drgawki, kręciło mi się w głowie cały czas, źle mi się oddychało - opowiada przejścia wczasowiczka.
W sprawie zagubionego bagażu interweniowaliśmy w Biurze Podróży Itaka. Przedstawicielka Itaki Ewa Maruszak poprosiła o pytania drogą mailową. Nim dostaliśmy odpowiedzi pani Karolina w Las Palmas odetchnęła z ulgą - bagaż wreszcie do niej dotarł. Po pięciu dniach od przylotu i na dwa przed wyjazdem.
Jak czytamy w odpowiedziach nadesłanych z Itaki: "Z przyczyn operacyjnych przewoźnik nie zabrał części bagaży rejsem Katowice-Las Palmas w dn. 13.12. Z informacji jakie otrzymaliśmy od linii lotniczych bagaże są już obecnie na Gran Canarii i są dostarczane Klientom dziś, tj. 18.12."
W Polsce w podobnych sprawach zapadały już wyroki, na mocy których za zgubienie bagażu odszkodowania musieli wypłacać organizatorzy pobytu, a w ustawie o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych zapisano m.in.: "Organizator turystyki ponosi odpowiedzialność za wykonanie usług turystycznych objętych umową o udział w imprezie turystycznej, bez względu na to, czy usługi te mają być wykonane przez organizatora turystyki, czy przez innych dostawców usług turystycznych".
Tymczasem przedstawicielka Itaki obstaje przy tym, że zawinił przewoźnik, choć z drugiej strony zachęca do składania reklamacji.
"Zgodnie z art. 19 Konwencji Montrealskiej z 1999 r. przewoźnik ponosi odpowiedzialność za szkodę spowodowaną opóźnieniem w przewozie pasażerów, bagażu lub towarów, zatem wszelkie roszczenia podróżni powinni kierować do linii lotniczych obsługujących przelot. Niemniej jako organizator imprezy turystycznej odpowiadamy oczywiście za należyte wykonanie usług objętych umową o udział w imprezie turystycznej, dlatego też Klienci mają możliwość dochodzenia swoich ewentualnych roszczeń na drodze reklamacyjnej w Biurze Podróży ITAKA." - napisała Ewa Maruszak.