Delikwent odpowie za fałszywe zawiadomienie o podłożeniu ładunku wybuchowego w budce przy postoju taxi w dzielnicy Ruda. Zadzwonił na numer alarmowy 112, który łączy z Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Zgłosił dyspozytorowi, że tu a tu jest bomba. I się rozłączył. Jako, że był mocno nietrzeźwy (ponad 2 promile) to mógł zapomnieć (albo też o tym nie wiedział), że na konsoli u odbierającego zgłoszenie dyspozytora pojawia się KAŻDY numer, z którego jest wyprowadzone połączenie. Dyspozytor oddzwaniał do zgłaszającego, ale ten nie odbierał telefonu. Potem wszystko potoczyło się wg procedury w finale której policja wylegitymowała „dowcipnisia”. Przyznał się, że tak dla żartu sobie zadzwonił. Raczej w tym rodzaju humoru już nie będzie gustował, bo nie dość, że mu grozi więzienie, to jeszcze będzie musiał zwrócić koszty przeprowadzonej akcji.
A wracając do rekordowego roku. Od 2016 r. maleje liczba fałszywych zgłoszeń o ładunkach wybuchowych. To m.in. za sprawą tego, że nie można już kupić anonimowo karty prepaid do telefonu komórkowego. Większość „dowcipnisiów” ma świadomość, że teraz jest znacznie trudniej zachować anonimowość niż przed rokiem 2016. Co innego w tym roku, a ściślej w maju, kiedy w ciągu dwóch pierwszych dni matur (6 i 7 maja ) do szkół średnich w całej Polsce przyszło w sumie 785 maili o podłożonych w nich ładunkach wybuchowych. W ponad 100 szkołach trzeba było wyprowadzić maturzystów poza ich mury.