Kierowca wyrzucił z autobusu matkę z czwórką dzieci. Nie ruszył dopóki nie wysiadła
Pasażerka autobusu linii 279 w Katowicach na swoim profilu facebookowym opisała sytuacje, która miała miejsce 14 lutego na trasie między Piotrowicami a dworcem kolejowym w Katowicach. Kobieta wraz z czwórką dzieci wsiadła do autobusu. Dwoje małych dzieci znajdowało się w podwójnym wózku spacerowym i właśnie o ten wózek poszło.
Jak sugeruje kobieta, kierowcy nie podobało się, w jaki sposób został ustawiony wózek w autobusie. Pasażerka oprócz wpisu na FB opublikowała także nagranie z całego zajścia. Jednak próżno go szukać w internecie. Zostało usunięte, podobnie jak profil kobiety.
Kobieta ustawiła wózek z dziećmi pośrodku autobusu, w miejscu przeznaczonym dla wózków i wózków inwalidzkich. Jechała z dwójką najmłodszych dzieci do przedszkola.
- "Na koniec wyrzucił mnie z dziećmi z autobusu pod pretekstem, że dzwoni i czeka na policję. Jednak cały autobus wysiadł, a kiedy ja wysiadłam, pozostali wrócili i odjechali, nas zostawił na przystanku" - opisuje kobieta.
Do całej sytuacji odniosło się Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Katowicach, które opublikowało oświadczenie, w sprawie "niewłaściwego zachowania kierowcy".
"Sytuacja, która wydarzyła się dzisiejszego dnia w jednym z autobusów naszej spółki jest niedopuszczalna. Zadaniem kierowców jest dbanie o komfort i bezpieczeństwo naszych pasażerów, a także innych uczestników ruchu drogowego, ale to nie daje im prawa do wypraszania jakiejkolwiek osoby, która nie stwarza zagrożenia dla innych pasażerów" - czytamy w oświadczeniu pod którym podpisał się Roman Urbańczyk, prezes zarządu PKM Katowice.
Urbańczyk wspomniał o tym, że osobiście chce przeprosić pasażerkę. Zapowiedział również, że wobec kierowcy wszczęcie niezbędnych procedur i wyciągnięcie surowych konsekwencji.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" ZTM również prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie i dopiero po jego zakończeniu odniesie się do sytuacji.