Zabił Janusza na drodze i uciekł. Żona Hania z rodziną są w rozsypce. Arek B. miał wyrok za jazdę po pijaku

i

Autor: Mat. prywatne / Kasia Zaremba, SE Zabił Janusza na drodze i uciekł. Żona Hania z rodziną są w rozsypce. Arek B. miał wyrok za jazdę po pijaku

Jastrzębie-Zdrój: Zabił Janusza na drodze i uciekł. Arek B. miał wyrok za jazdę po pijaku. Żona Hania z rodziną są w rozsypce [WIDEO]

Na drodze w Jastrzębiu-Zdroju rozegrał się prawdziwy dramat. Po zderzeniu jeepa z motorowerem zginął 51-letni Janusz Szmalec, a jego pasierb, 29-letni Kamil Duda, trafił z obrażeniami do szpitala. Sprawca uciekł, zgłosił się na komendę po dwóch dniach w towarzystwie adwokata. W przeszłości, jak się okazuje, Arkadiusz B. był karany za jazdę w stanie nietrzeźwości. Pani Hanna, żona tragicznie zmarłego mężczyzny, w rozmowie z "Super Expressem" mówi o wyjątkowej miłości, która łączyła ją z mężem. "Nie mogę uwierzyć, że nie żyje", podkreśla.

Dramat rozegrał się w sobotę, 10 kwietnia, po godz. 19:00 na ulicy Armii Krajowej w Jastrzębiu-Zdroju. Policjanci wstępnie ustalili, że to kierujący samochodem jeep z nieustalonych przyczyn miał zjechać na przeciwny pas ruchu i zderzyć się z prawidłowo jadącym motorowerzystą. Jednośladem kierował 29-letni Kamil Duda, a tuż za nim - na miejscu pasażera - siedział 51-letni Janusz Szmalec. To jego ojczym, który - niestety - zginął na miejscu wypadku. Kamil trafił z kolei z obrażeniami do szpitala. Sprawca po zderzeniu pojazdów uciekł, a następnie w poniedziałek (12 kwietnia), o godz. 9:00, pojawił się w Komendzie Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju. Arkadiusz B. był w towarzystwie adwokata. "Super Express" dotarł do szokujących szczegółów w tej sprawie. 

Jastrzębie-Zdrój: Kamil obwinia się za śmierć ojczyma. "Motocykle były ich wspólną pasją"

Feralnego dnia miał rozpocząć się sezon motocyklowy. Odwołali go jednak ze względu na pandemię, więc Kamil pojechał z Januszem po blachy. Żona 51-latka, Hanna Szmalec, czasem jeździła z nimi. Tym razem tego nie zrobiła. "Dzwoniłam do nich, nie odbierali. Gdy zadzwoniłam drugi raz, odezwała się policja", mówi nam zapłakana 54-latka. Motocykle były rodzinną pasją. A Janusz, jak mówią jego najbliżsi, był kierowcą ostrożnym. "Nie szarżował, nie wymuszał, przepisów przestrzegał. Wiedział, że ma dla kogo żyć, jeździł po córkę do szkoły", opowiada pani Hanna. Poznała śp. Janusza w Holandii w 2008 roku. Jak mówi, "przywiozła go sobie do Polski". Pobrali się 13 czerwca trzy lata temu, szykowali się już powoli do czwartej rocznicy. Niestety, stała się tragedia, za którą obwinia się pasierb Janusza - Kamil. To on prowadził motocykl tego dnia, pamięta cały wypadek. "Powtarzam mu, że nie ma prawa się obwiniać", mówi pani Hanna. 

Jastrzębie-Zdrój: Arkadiusz B. w przeszłości był karany za jazdę po pijaku. Teraz nie czuje się winny

Kamil ma poharataną twarz, drut w lewej nodze i "kolano do wymiany". Pani Hanna mówi, że na duchu podtrzymują ją przyjaciółki, siostra oraz dzieci. "Trzymamy się wszyscy razem", podkreśla kobieta. Tymczasem 44-letni Arkadiusz B. trafił do aresztu na trzy miesiące. Jak ustalił "Super Express", w przeszłości, w 2010 roku, był karany za jazdę w stanie nietrzeźwości. "Mężczyzna nie przyznaje się do spowodowania wypadku. Natomiast nie kwestionuje tego, że brał udział w zdarzeniu drogowym. Wystąpiliśmy z wnioskiem o areszt tymczasowy, bo istnieje obawa matactwa i ukrywania się. Podejrzany zbiegł bowiem z miejsca wypadku drogowego. Kolejnym argumentem jest groźba surowej kary do dwunastu lat więzienia", mówi Arkadiusz Kwapiński, zastępca prokuratora rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju.

Jastrzębie-Zdrój: Pogrzeb śp. Janusza w sobotę, 17 kwietnia. "Sprawca powinien ponieść surową karę"

Pogrzeb śp. Janusza odbędzie się w sobotę, 17 kwietnia. Wystawienie w kaplicy parafialnej ma mieć miejsce o godz. 9:00, a msza pogrzebowa o godz. 10:00 w kościele pw. Wszystkich Świętych w Jastrzębiu-Zdroju. Zmarły zostanie pochowany na cmentarzu komunalnym przy ul. Norwida. Pani Hanna nie wierzy, że sprawca uciekł i pojawił się na komendzie po dwóch dniach, bo doznał szoku. "On ma córkę niepełnosprawną, ja też wychowuję 20-letnią córkę niepełnosprawną i nie rozumiem takiego tłumaczenia. Jako człowieka jest mi go szkoda, ale jako sprawcę: nie. Powinien ponieść surową karę", mówi. Mąż pani Hanny będzie miał "pogrzeb motocyklisty". Ksiądz zgodził się, by Janusz Szmalec został pożegnany przez kolegów i koleżanki na jednośladach. Ma nawet zostać pochowany w stroju motocyklowym, w skórze. "Został mi po nim łańcuszek, jest we krwi, bo miał go na szyi i się z nim nie rozstawał", mówi pani Hanna. Co wieczór wyciąga klucz z drzwi wejściowych do mieszkania, ponieważ wierzy, że mąż któregoś dnia jeszcze stanie w ich progu. 

Zabił człowieka i uciekł z miejsca wypadku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki