Zabójstwo w Gruszewni. Jak doszło do zbrodni?
We wtorek (9.08) Dorota F. przyjechała do siostry, 48-letniej Edyty i 70-letniej matki Urszuli, które mieszkały razem w Gruszewni koło Częstochowy. Nie mogła się z nimi skontaktować od soboty. Kiedy weszła do domu, znalazła zakrwawione ciała obu kobiet. Wezwała policję. Okazało się, że doszło do brutalnego zabójstwa. - Sekcja została przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach. Wykazała, że przyczyną śmierci obu kobiet były liczne rany kłute, prawdopodobnie zadane nożem - mówił potem prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Czytaj również: Mija rok od zabójstwa w Borowcach. Kiedy policja złapie Jacka Jaworka? Ekspert nie ma złudzeń
Policja rozpoczęła szeroko zakrojone poszukiwania - z wykorzystaniem psów tropiących i dronów. Zabezpieczono wszelkie dowody na miejscu. Na samym początku przesłuchano kilkunastu świadków. Wówczas działania te nie przyniosły efektów.
Zabójstwo w Gruszewni. Sprawca nadal na wolności
Lada moment mina dwa tygodnie od zbrodni. Nadal nie wiadomo, kto mógł być za nią odpowiedzialny. - Na chwilę obecną nikomu nie przedstawiono zarzutów. Trwają intensywne działania, zebrane na miejscu zbrodni dowody są poddawane analizie - mówi nam prokurator Ozimek, zapytany o obecny stan śledztwa w tej sprawie. Czy prokuratura ma narzędzie zbrodni? - Na miejscu zabezpieczono noże, które mogły posłużyć do zbrodni. Badamy, czy są to narzędzia, które mogły zostać wykorzystane do popełnienia przestępstwa - odpowiada rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Tomasz Ozimek dodaje, że w sprawie przesłuchano już kilkadziesiąt osób. Prokuratura szczegółów nie ujawni ze względu na dobro śledztwa.
Zobacz także: Krwawe morderstwo w Gruszewni. Jak zginęły Urszula i Edyta? Rekonstrukcja zdarzeń