Jak opowiada nam pani Nikola, cukierki Michaszki kupiła ciocia, specjalnie dla dzieci. Mąż pani Nikoli, który kilkukrotnie słyszał o przypadkach znajdowania insektów w słodyczach, zanim podał dziecku cukierek, przezornie go odpakował… i zamarł. W środku znajdowały się białe robaki!
Mężczyzna zaniósł słodycze do Lidla na ul. Roosevelta w Zabrzu, gdzie zostały kupione. Na miejscu słodycze odebrała kierowniczka zmiany. Całą sytuację państwo Prządkowie zgłosili ponadto do sanepidu, firmy Mieszko oraz Lidla.
Jak informuje nas kobieta, firma Mieszko w ramach zadośćuczynienia przysłała słodycze dla dzieci. Natomiast Lidl w liście przeprosił za zaistniałą sytuację, zapewnił o stałej kontroli we wszystkich swoich sklepach. Ponadto zobowiązał się do przeprowadzenia dodatkowej kontroli w celu ewentualnego wykrycia larw, jaj lub insektów w produktach oferowanych w
swoim sklepie na ul. Roosevelta.
Dodatkowo pokrzywdzonym konsumentom w rozmowie telefonicznej zaproponowano bon w wysokości 30 zł do zrealizowania w sieci sklepów Lidl. Na razie produkt został wycofany z wymienionego sklepu. Prządkowie nie kryją zaskoczenia tą sprawą. Nikola Prządka opublikowała post na grupie na Facebooku “Zabrze dla każdego” post, w którym ostrzega przed kupnem feralnych cukierków.