Pobicie w Zabrzu. Policjanci przekroczyli uprawnienia? Mieszkaniec ich oskarża
Pan Robert zamieścił na facebookowym profilu "Zabrze dla każdego" post, w którym oskarża policjantów o pobicie. Zamieścił nawet zdjęcia, pokazujące jego obrażenia! Na twarzy widać dużo siniaków. Jego post brzmiał (pisownia oryginalna): "Zabrzańska Policja z komisariatu 3-go. Maja, Po tym jak chciałem spokojnie i rzetelne wyjaśnić sprawę pewniej awantury pod sklepem żabka. Skuła mi ręce do tyłu, zagazowała i brutalnie skopali mnie po całym ciele w tym twarzy i głowie! Teraz wybieram się na SOR celem zrobienia obdukcji lekarskiej i będę ich skarżył. Oto dzieło!". Mężczyzna zamieścił później wpis z SOR-u, z którego wynika, że miał on "powierzchowny uraz głowy i siniaki". Pod wpisem pojawiła się fala komentarzy, ponad pół tysiąca. Część osób mu współczuła, a część przedstawiała inną wersję wydarzeń. Głos zabrała nawet kobieta, będąca właścicielką sklepu Żabka. Tego nikt się nie spodziewał!
Pobicie w Zabrzu. Właścicielka sklepu zabiera głos: "Zadzwoniłam na policję..."
Wśród wielu komentarzy pod wpisem pojawił się ten od właścicielki sklepu, która wezwała policję. "Przepraszam bardzo, działo się to wczoraj w moim sklepie. Pan przyszedł pod dużym wpływem alkoholu, był nie przyjemny w stosunku do mojej pracownicy, zaczął wyzywać nas od ku*ew szmat... Z tego właśnie powodu nie sprzedałyśmy Panu alkoholu, po czym wyzwiska były jeszcze gorsze, bojąc się o swoje zdrowie, zadzwoniłam na policję. Pan wyszedł z orzeszkami, nie płacąc za nie i nasz klient wyszedł za nim, po czym został przez niego potraktowany gazem w twarz i pobity, przyjechała policja pan rzucił się na jednego z funkcjonariuszy był bardzo agresywny. Non stop pisze, że na monitoringu nic takiego nie ma, nie przypominam sobie żebym udostępniła mu owych nagrań, gdzie wszystko jest ewidentnie nagrane", napisała kobieta (pisownia oryginalna) na Facebooku.
Pobicie w Zabrzu. Policja: "Mężczyzna był agresywny"
Co na to wszystko Komenda Miejska Policji w Zabrzu? W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" sprawę wyjaśnił rzecznik tamtejszej komendy, sierż. szt. Sebastian Bijok. - Policjanci na miejscu zastali 41-latka i ekspedientkę. Mężczyzna nie uspokoił się i był wciąż bardzo agresywny, wyzywał policjantów, nie reagował także na wezwania do uspokojenia - mówił Bijok w rozmowie z "DZ". Zdaniem funkcjonariuszy, 41-latek miał przyjmować pozycję do walki, a potem rzucić się na policjantów. Wtedy zastosowano "chwyty obezwładniające", a wobec dalszego oporu mężczyzny - gaz łzawiący. Gazeta opisuje, że w trakcie drogi na komisariat mężczyzna zaczął uderzać głową o elementy radiowozu. Musiał go przytrzymywać policjant. Badanie alkomatem, jak mówią policjanci, wykazało w organizmie 41-latka ponad dwa promile alkoholu. Mężczyzna do tej pory nie złożył skargi na działanie policji. Za to, co zrobił, odpowie przed sądem.