Wybuch gazu w Zabrzu. Nieoficjalnie: instalacja gazowa mogła zostać naruszona
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło we wtorek 23 marca. Około godz. 17.25 w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Struzika miał miejsce wybuch gazu. Według relacji świadków poszkodowany mężczyzna wypadł z drugiego piętra krótko po eksplozji. Okoliczni mieszkańcy pomogli poszkodowanemu mężczyźnie. Chwilę później na miejsce przyjechały służby. Ranny 34-latek został przekazany medykom. Następnie z poparzeniami przewieziono go do szpitala w Sosnowcu. Miał poparzone 80 procent powierzchni ciała. Akcja gaśnicza trwała kilka godzin. Strażakom udało się opanować ogień. Wiele rodzin straciło tymczasowo dach nad głową, nie mogą wrócić do mieszkań.
Przyczyny zdarzenia bada policja pod nadzorem prokuratury. Wedle informacji, do jakich dotarł Super Express, wybuch nie był dziełem przypadku. Wstępne ustalenia mają wskazywać na celową ingerencję w instalację gazową. Jak przekazał nam anonimowo jeden z informatorów, nic nie wskazuje na to, by doszło do niego samoistnie. Z kolei z relacji świadków wynika, że poszkodowany 34-latek miał rany cięte rąk. To mogłoby wskazywać, że do wybuchu doszło w wyniku podjęcia próby samobójczej. Według naszych ustaleń mężczyzna był w konflikcie z rodziną.
Czytaj również: Knurów. Mąż zastrzelił Joasię w mieszkaniu. Pochwalił się tym na stacji benzynowej. "Była taka sympatyczna"
W tej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek. Jak napisała na portalu zrzutka.pl jedna z kobiet, krótko przed zdarzeniem w bloku doszło do kradzieży z włamaniem. - Po powrocie z pracy S. (lokatorka budynku) zauważyła, że przy zamku do drzwi jej mieszkania ktoś ewidentnie majstrował – okazało się, że podczas pracy w ościennym mieście włamano się do jej mieszkania. Złodzieje przeszukali cały lokal i ukradli drobne, ale cenne przedmioty, w tym rzeczy należące do 8-letniej dziewczynki – wynieśli tyle, ile udało się wynieść pod ubraniem. Oczywiście została wezwana policja, która dokonała oględzin i niezbędnych czynności. Gdy policja opuszczała budynek (okolice godziny 17.20) nastąpiła tragedia - czytamy.
Zobacz także: Twardy lockdown na Śląsku? Niedzielski nie wyklucza! "Sytuacja się pogarsza"
Czy policja odnotowała takie zdarzenie i czy łączy oba wątki ze sobą? - Potwierdzam, że doszło do takiego zdarzenia. Policjanci nie łączą jednak obu tych wątków. Gdy doszło do wybuchu, zakończono już wówczas czynności w sprawie włamania - mówi nam Sebastian Bijok, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu. Sprawę samego wybuchu bada biegły pod nadzorem prokuratury. - Śledczy biorą pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze, zarówno po stronie technicznej, jak i kwestie ewentualnej ingerencji osób trzecich w instalację. W tej sprawie należy czekać na opinię biegłego, która może się pojawić w przeciągu nawet od dwóch tygodni do miesiąca - dodaje. Biegły zakończył czynności na miejscu w środę. Warto zaznaczyć, że tego samego dnia rzecznik Urzędu Miasta Dawid Wowra poinformował Polską Agencję Prasową, że "dokumentacja utrzymania obiektu jest kompletna, a w przeglądach okresowych nie stwierdzono nieprawidłowości, które mogłyby mieć związek z wtorkowym zdarzeniem".
Zobacz również: Sosnowiec. Zakrwawiony 33-latek wybiegł z altany bez spodni. Znaleziono tam spalone zwłoki kobiety
Tymczasem mieszkańcy bloku nadal będą musieli się uzbroić w cierpliwość, zanim wrócą do mieszkań. - Jest już wstępna ocena, pozwalająca na przystąpienie do robot demontażowych uszkodzonych elementów, co dopiero pozwoli na przeprowadzenie dokładnego sprawdzenia stabilności konstrukcji budynku. Wyniki badan będą w czwartek po południu. W rezultacie dopiero wtedy będzie można podjąć decyzję o powrocie lokatorów do mieszkań. Zarządca na tej podstawie przystąpił już do prac demontażowych i porządkowych, aby jak najszybciej umożliwić kolejne działania - poinformowała nas w środę Ilona Marczuk-Behr, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Zabrza.