Pan Mariusz Ławnik należał do kościoła baptystów w Zabrzu gdzie, jak twierdzi pełnił obowiązki pastora. Na swoim Facebooku 11 września zdecydował się na zamieszczenie publicznego wpisu o tym, że jest homoseksualistą. Zaraz po tym został w prywatnej wiadomości na FB poproszony o usunięcie wszystkich zdjęć z kościoła. Poinformowano go też o wykluczeniu ze zboru. Jak twierdzi, wszystko przez ujawnienie się.
- Startowałem na pastora, ale usłyszałem "Mnie to się nie podoba... taka osoba nie może pełnić funkcji w Kościele. Mariusz, mówiłem Ci, że właśnie z tego powodu nie możesz być pastorem, gdybym wiedział, że jesteś gejem nigdy byś w Zborze nie zamieszkał " - wymienia pan Mariusz.
W rozmowie przytoczonej przez pana Mariusza pojawia się też zarzut o narażanie przez niego dobrego imienia kościoła oraz, że kościół baptystów nie poważa takich praktyk. - Kościół nigdy nie akceptował i nie akceptuje takich postaw jak teraz prezentujesz - czytamy w przytoczonej rozmowie. - [...] W dzisiejszych czasach niektórzy uważają , że homoseksualizm to jednostka chorobowa, inni jako równoprawny,alternatywny styl życia. Jednak chrześcijanie muszą bardzo uważać, aby nie przejąć tych zgubnych norm świata, ale stosować wytyczne Słowa Bożego. W Starym testamencie grzech ten był karany śmiercią. [...].
Z taką wykładnią pisma świętego pan Mariusz się nie zgadza. - Problem polega na interpretacji albo kulturowej albo dosłownej albo alegorycznej Pisma Świętego. Z tego powodu jest wieczna kłótnia między kościołami. Ja pełniąc służbę powstrzymywałem się od praktyk homoseksualnych, nawet podejmowałem próby zmiany orientacji. Gdyby była możliwość, gdyby to była kwestia wymiany jakiejś części w moim mózgu zrobiłbym to. Bycie hetero jest łatwiejsze, zwłaszcza w Polsce.
Coming out z desperacji?
Przyznaje, że na coming out zdecydował się, bo miał dość szykan i komentarzy na swój temat. - Chciałem uciąć domysły, pytania i niewybredne komentarze. Doszło do sytuacji, że byłem szantażowany. Nie chciałem robić sensacji.
Fragment rozmowy opublikowanej przez Mariusza Ławnika na Facebooku
Kościół zaprzecza
Mateusz Wichary, zwierzchnik Kościoła Chrześcijan Baptystów w Polsce zaprzecza, jakoby to homoseksualizm był powodem wykluczenia ze zboru. I również na Facebooku, odpiera zarzuty.
- Twój problem jest zupełnie inny, we wszystkich wymienionych zborach, a do tego w jeszcze kilku innych, pożyczałeś pieniądze i ich nie oddawałeś. I to właśnie - czyli kradzież - jest twoim najważniejszym problemem. Nie inaczej jest w Zborze w Zabrzu - z tego co wiem, twoje zobowiązania względem Zboru (zarówno Zboru jako takiego jak i poszczególnych członków) sięgają kilku tysięcy złotych. Bądź więc człowiekiem honorowym i nie zamydlaj ludziom oczu. Nie nadajesz się do prowadzenia zboru nie dlatego, że masz takie a nie inne skłonności, ale dlatego,że jesteś nieuczciwy i nie można na tobie polegać - zaznacza na Facebooku Wichary.
W rozmowie z naszym portalem Mateusz Wichary , podtrzymuje swoje stanowisko przedstawione na Facebooku, że to nie orientacja była problemem a właśnie kwestia pożyczania pieniędzy. - Słyszałem o pięciu wspólnotach, w których Mariusz był i taki model pojawiał się cyklicznie. Naprawdę kwestia orientacji seksualnej nie ma tutaj znaczenia, tym bardziej, że była ona zanana wielu osobom ze zboru - mówi Wichary.
Jednak zdaniem Pana Mariusza, takie przedstawienie sprawy to odwracanie kota ogonem i szukanie wymówki. A rzekome kilkutysięczne zaległości, to nieprawda.
- Owszem był w moim życiu okres, kiedy potrzebowałem pomocy i kilka osób mi jej udzieliło. I to jest fakt, ale nie można tu mówić o kilku tysiącach złotych - tłumaczy.
I zastanawia się dlaczego takie zarzuty nie pojawiły się wcześniej. - Pełniłem rolę pastora i byłem liderem zboru w Zabrzu, dlaczego wówczas nikt nie zareagował? Przecież z tych wyjaśnień wynika, że przekręt gonił przekręt. Dlaczego zarzuty pojawiły się dopiero po moim ujawnieniu? - zastanawia się.
Nie jest już baptystą
Ze zgromadzenia Mariusz został wykluczony po oświadczeniu dwóch świadków, którym wcześniej wyjawił zamiar odejścia ze zboru. Jednak tak szybkim obrotem spraw był zaskoczony.
- Praktyka jest inna. Z osobą, która chce odejść najpierw się rozmawia - przyznaje rozgoryczony. Obecnie nie widzi dla siebie miejsca w żadnej grupie, przyznaje też, że droga pastora jest dla niego zamknięta. - Mam jednak nadzieję, że mój przykład otworzy dyskusję na temat osób homoseksualnych nie tylko w Kościele baptystów, ale również innych zgromadzeniach.