Był środek nocy z 10 na 11 listopada. Arkadiusz J. szedł z 17-letnią dziewczyną ul. Zwycięstwa. Ona była kilka metrów przed nim, gdy przechodzili mostem nad Kłodnicą. Mostem szedł też Dariusz G. i zaczepił 17-latkę. - Wtedy zareagował towarzyszący jej 18-latek. Dochodzi najpierw do sprzeczki, a potem obaj mężczyźni zaczynają się szarpać, to przeradza się w bójkę. W pewnym momencie pojawia się scyzoryk. Nie wiemy jeszcze czy miał go z sobą młodszy, czy starszy z mężczyzn. Jeden z ciosów trafia 34-latka w lewy bok, w klatkę piersiową. Wtedy on upada - przedstawia rozwój wydarzeń Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która nadzoruje śledztwo.
Opamiętanie przyszło dopiero w tym momencie. Jakiś przechodzień zadzwonił po pogotowie. A w tym samym czasie Arkadiusz J. i 17-latka próbowali pomóc krwawiącemu Dariuszowi G. Później rannego przejęła załoga ambulansu, ale ugodzony mężczyzna zmarł.
Arkadiusz J. nie próbował uciekać. Poczekał na miejscu tragedii aż zjawi się tam policja. Został zatrzymany, a wkrótce potem aresztowany przez sąd na trzy miesiące. - Usłyszał zarzut zabójstwa. Złożył wyjaśnienia dotyczące jego udziału w zdarzeniu, ale nie mogę na tym etapie śledztwa powiedzieć nic o ich treści, ani też potwierdzić, czy 18-latek przyznał się do winy - ucina pytania prokurator Smorczewska.
Dariusz G. pochodził z Łabęd - peryferyjnej dzielnicy Gliwic. Znany tam był jako zadeklarowany fan Górnika Zabrze. Jednak jego śmierć nie ma nic wspólnego z wojnami toczonymi pomiędzy pseudokibicami śląskich drużyn. - Pokrzywdzony i podejrzany się nigdy wcześniej nie spotkali. Nie mieli zatem żadnych zatargów na jakimkolwiek tle - wyjaśnia Joanna Smorczewska.
Starszy z mężczyzn był też znany doskonale policji. Miał tam bogatą kartotekę. Natomiast Arkadiusz J. nie miał nigdy wcześniej konfliktu z prawem. A teraz grozi mu nawet dożywotnia odsiadka.
Listen on Spreaker.