Zadłużeni alimenciarze w woj. śląskim mają do spłaty ponad 800 mln zł. Gdzie mieszka ich najwięcej?

2016-01-07 20:18

8,2 mld zł zalegają swoim dzieciom alimenciarze w całym kraju. W samym. woj. śląskim do spłaty mają ponad 800 mln zł. Gdzie mieszka najwięcej dłużników? 

Krajowy Rejestr Dłużników podsumował 2015 rok, okazuje się, że w Polsce aż 266 tys. osób zalega ze spłatą alimentów na swoje dzieci na kwotę ponad 8 mld zł. W woj. śląskim jest ich w sumie 29 tys. zł, ale ich zobowiązania urosły już do ponad 800 mln zł. 

Bezrobocie w woj. śląskim. Gdzie jest najwyższe? [ZDJĘCIA]

Według danych Krajowego Rejestru Długów, na każde 1000 Polaków, 7 to dłużnicy alimentacyjni. Rodzica, który nie łoży na dziecko, najczęściej można spotkać jednak w województwie warmińsko-mazurskim (11 na 1000 ma zaległe płatności z tego tytułu) oraz na Dolnym Śląsku – tam nie płaci 10 na 1000 osób. Po drugiej stronie zestawienia, gdzie dłużników alimentacyjnych jest najmniej, znajdują się województwa małopolskie i podkarpackie. Średni dług z tytułu niepłaconych alimentów wynosi ponad 31 tys. zł., w woj. śląskim to 27 tys. zł. 

Nie płacą, bo nie chcą?

Dłużnicy alimentacyjni znajdują szereg wytłumaczeń, dlaczego nie płacą. W zasadzie, ile długów, tyle wymówek.

- Oprócz najbardziej oczywistej, czyli braku pieniędzy, nie płacą, bo po prostu nie chcą, choćby po to, by zrobić na złość byłej partnerce – wyjaśnia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów. – Nawet po rozpadzie związku, odpowiedzialność za dzieci leży po stronie obojga rodziców. Nie istnieje przecież coś takiego jak byłe dziecko. Tymczasem już milion dzieci pozostaje bez wsparcia finansowego – dodaje. 

Niebezpieczne dzielnice Śląska i Zagłębia. Miejsca są okryte złą sławą. Słusznie?

Podobnego zdania jest Dorota Herman z fundacji Dla Naszych Dzieci, która bez ogródek przyznaje, że rodzice, którzy nie płacą na swoje dzieci, zwyczajnie je okradają.

- Ważne jest, by uświadomić społeczeństwu, że taka postawa jest zła i że powinno się piętnować takie osoby. Tymczasem istnieje pewnego rodzaju przyzwolenie społeczne: pracodawcy zatrudniają dłużników na czarno, majątki przepisuje się na rodzinę, a obecni partnerzy przymykają oko na niepłacenie. Chroni się nie te osoby, które powinno się chronić, a dłużnicy czują się bezkarni – tłumaczy. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają