W kajdankach uciekł z komisariatu przez okno. Zatrzymali go po kilkudziesięciu minutach
Czekał w komisariacie przy ulicy Kiedrzyńskiej w Częstochowie na doprowadzenie do sądu. 28-latek jest podejrzany o przemoc domową. Jednak nim trafił przed oblicze sądu, zakuty w kajdanki uciekł z komisariatu przez okno.
28-latek prawdopodobnie wykorzystał nieuwagę policjantów. Znajdował się w pomieszczeniu służbowym na parterze, mimo, że był zakuty od tyłu w kajdanki, dał radę zbiec. Dlaczego został sam i co robili w tym czasie policjanci? Na te pytanie odpowie wewnętrzne śledztwo, które wszczął komendant miejski po całym zdarzeniu.
W zatrzymaniu uciekiniera pomogli mieszkańcy
Mężczyznę udało się zatrzymać po kilkudziesięciu minutach, pięć kilometrów od komisariatu. Szukały go wszystkie patrole w mieście, wyły syreny, mieszkańcy wiedzieli, że coś się dzieje. Widzieli też mężczyznę biegnącego w kajdankach. To właśnie mieszkańcy ułatwili policji zatrzymanie mężczyzny.
Mateusz Z.usłyszał zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad partnerką. Jak informuje TVN24, mężczyzna znęcał się nad kobietą przez ostatnie dwa lata. Dusił, bił i szarpał swoją partnerkę. Groził też kobiecie śmiercią. Nie przyznał się do stawianych zarzutów, śledczym powiedział, że tylko raz uderzył partnerkę ręką...
Decyzją sądu mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu. "W śledztwie będzie badana także kwestia narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwójki dzieci Mateusza N. i jego partnerki. Jedno z dzieci ma sześć lat, drugie trzy miesiące. Pod koniec lutego para zostawiła je w mieszkaniu bez jakiejkolwiek opieki" - informuje TVN24.