Wielokrotnie przenosił ciało Doroty. Sprawę rozwiązano po 7 latach od zaginięcia kobiety
Polka pochodząca z Radlina w województwie śląskim przepadała bez wieści w październiku 2016 roku w miejscowości Selfkant w Niemczech.
Jak ustalili śledczy, Manfred G. miał udusić swoją żonę Dorotę 18 października 2016 roku, a następnie ukryć jej ciało tak, by śledczy go nie odnaleźli. Niemiecka policja, podobnie jak i rodzina zaginionej, od początku podejrzewali, że to mąż kobiety może stać za tą makabryczną zbrodnią. Niestety, 7 lat temu zabrakło dowodów, by Manfred mógł trafić za kratki. To się zmieniło w sierpniu 2023 roku. To wtedy gazeta "Aachener Zeitung" napisała o dużej akcji policji Prokuratorka Akwizgranu Katja Schlenkermann-Pitts potwierdziła, że powodem działań śledczych była sprawa zaginięcia Polki Doroty Gałuszki-Graniecznej. Niemieccy śledczy znaleźli na terenie domu należącego do męża zaginionej fragmenty ciała i kości. Badania DNA potwierdziły, że szczątki, które Manfred G. trzymał w workach w szopie, należą do jego żony.
Gdy niemieccy śledczy przeprowadzili wszystkie niezbędne czynności, w końcu szczątki kobiety mogły wrócić do Polski, do Radlina, gdzie rodzina mogła godnie pożegnać Dorotę.
W środę, 13 września 2023, Dorota ruszyła w swą ostatnią drogę.
Resztę życia spędzi w niemieckim więzieniu za zabójstwo żony
Jak informuje gazeta "Aachener Zeitung" 15 marca sąd okręgowy w Akwizgranie skazał 42-letniego Manfreda G. na dożywocie za zabójstwo 29-letniej żony. Manfred G., miał zepchnąć żonę ze schodów, nie planował tego i nie działał z zamiarem zabicia jej, dopiero później wpadł w szał. Kobieta prawdopodobnie zagroziła, że zabierze mu syna. Wcześniej między małżonkami miało dojść do kłótni. Sąsiadka zeznała, że tamtego wieczoru słyszała dwa krzyki.
Skazany na dożywocie Manfred G., może ubiegać się o wcześniejsze opuszczenie więzienia, jednak może taki wniosek złożyć najwcześniej po 15 latach odbywania kary. Wyrok nie jest prawomocny, a obrona już zapowiedziała apelację.