
O "aferze łapówkarskiej" w katowickiej straży miejskiej poinformowała "Gazeta Wyborcza". Kierowca, który zignorował zakaz zatrzymywania się i otrzymał wezwanie do stawienia się w siedzibie straży miejskiej, miał - według informacji od jednego z czytelników - obdarować funkcjonariuszy kiełbasą, by uniknąć mandatu w kwocie 100 zł i jednego punktu karnego. Do zdarzenia miało dojść pod koniec 2024 roku.
Polecany artykuł:
Początkowo "donos" wydawał się mało wiarygodny, jednak później okazało się, że cała sytuacja okazała się prawdziwa, gdyż zarejestrowały ją kamery monitoringu. Na nagraniu ma być widać, jak mężczyzna przychodzi do siedziby straży miejskiej z niczym, po czym wychodzi, a potem wraca z pakunkami. W paczce miała znajdować się kiełbasa, którą strażnicy podzielili się między sobą.
To, że doszło do takiego zdarzenia, potwierdził rzecznik katowickiej straży miejskiej, który poinformował, że do komendanta został przesłany anonimowy email z informacją o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Następnego dnia, po przeprowadzonych czynnościach wewnętrznych, materiały wraz z zabezpieczonym nagraniem z monitoringu wewnętrznego przesłano do Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, aby oceniła to pod kątem artykułu 228 kodeksu karnego - poinformował w rozmowie z "Wyborczą" Jacek Pytel, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Katowicach.
Chodzi dokładnie o § 3, który brzmi: "Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Katowice Zachód, która ma ustalić, czy rzeczywiście doszło tutaj do przestępstwa na tle korupcyjnym.
– Śledztwo jest w sprawie, a nie przeciwko - mówi "Faktowi" Jacek Pytel. - Jeżeli będą jakiekolwiek zarzuty kierownictwo, straży miejskiej będzie podejmowało dalsze czynności wobec osób, które uczestniczyły w tym zdarzeniu, łącznie z wydaleniem ze służby.
Pojawia się również pytanie, czy kierowcy w ogóle opłacało się wręczać taką łapówkę. Wystarczy porównać stosunkowo niewielką wysokość nałożonego mandatu z cenami wędlin, które tak naprawdę do najniższych nie należą.
Polecany artykuł: