Nad tą tragedią nie da się przejść obojętnie. W jednej chwili w koszmarnym wypadku zginęła niemal cała rodzina. Auto, którym wracali z udanych wakacji wypadło z trasy i uderzyło w drzewo. Byli już tak blisko domu, bezpiecznej przystani...
W kościele pw. św. Bartłomieja w Lipowej w poniedziałek (25.09.2023) odbyła się ostatnia droga rodziny. Widok trzech trumien, z najmniejszą, skrywającą ciało małej Estery, powodował, że serca tłumnie zgromadzonych żałobników chciały pęknąć z bólu. Ludzie nie kryli łez.
- Tragiczna śmierć tych kochających się istot ludzkich, totalnie wtargnęła i zniszczyła to, co z takim trudem budowali w ciągu całego, krótkiego życia. Ale to tylko tak wygląda w naszych oczach (...) Bóg odnowi i utrwali ich miłość w życiu wiecznym. Mocno w to wszyscy wierzymy. I modlimy się, żeby wstawiali się duchowo za swoją ukochaną Laurką, która jest i będzie otoczona życzliwymi osobami z najbliższej rodziny. Niechże łzy smutku zamienią się w łzy radości i nadziei. Świeca ich życia zgasłą przedwcześnie, ale zapaliła się dla nich świeca paschalna, która symbolizuje Chrystusa Zmartwychwstałego. On obdarza nas życiem wiecznym. Śmierć jest brama. Przejściem z tego życia do nowego życia z Bogiem. Jesteśmy załamani, nasze serca są napełnione rozpaczą. Powinniśmy przypomnieć sobie słowa Chrystusa: Każdy kto wierzy we mnie, choćby i umarł, żyć będzie - mówił ksiądz podczas homilii do zgromadzonych.
Po mszy pogrzebowej ciała ofiar wypadku zostały złożone w jednym grobie, na pobliskim cmentarzu parafialnym.