To była noc z 20 na 21 grudnia. W Żywcu w jednym z lokali trwała impreza. Gdy dobiegła końca, kilku mężczyzn zabrało 17-letnią dziewczynę do willi w Pietrzykowicach (pow. żywiecki). Tam doszło do dramatu, który zniszczył życie młodej kobiety. Wykorzystana seksualnie przez swoich oprawców nastolatka została następnie wywieziona na przystanek autobusowy, skąd wróciła do domu. Powiedziała swojej matce o tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy. Ta powiadomiła organy ścigania. 24 grudnia 2014 roku oprawców aresztowano. Nie przyznali się do winy twierdząc, że wszystko działo się za zgodą dziewczyny. Prokurator nie dał wiary ich zapewnieniom i skierował akt oskarżenia przeciwko Dawidowi A., Jakubowi N., Rafałowi S. i Jackowi K. Zostali oskarżeni o to, że "wykorzystując stan nietrzeźwości małoletniej i wynikającą z tego bezradność oraz niemożność stawiania oporu, wielokrotnie doprowadzili ją do obcowania płciowego, powodując obrażenia ciała". Z kolei Arkadiusz P. i Michał O., syn znanego polityka PSL, otrzymali zarzut doprowadzenia pokrzywdzonej przemocą do obcowania płciowego, czyli gwałt zbiorowy.
W 2016 roku sąd wydał pierwszy wyrok w tej bulwersującej sprawie. Sprawcy otrzymali od jednego roku i trzech miesięcy do dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, a także kary grzywny i wypłatę odszkodowania pokrzywdzonej. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał, że taki wyrok jest zdecydowanie za niski. Sąd Apelacyjny na wniosek prokuratury ponownie zajął się sprawą i skierował ją do ponownego rozpatrzenia. W piątek 31 stycznia wyrok sądu niższej instancji został zmieniony. Sprawcom gwałtu wymierzono kary od 2 lat i 6 miesięcy do 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Obrona zapowiedziała, że będzie składała apelację w tej sprawie.
Sprawa ciągnie się latami, podobnie jak dramat kobiety, która z pewnością nie może zapomnieć o tym koszmarze. Psychologowie twierdzą, że gwałt jest dla kobiety jedną z największych traum, jakie mogą ją spotkać. Skutki takiego przestępstwa można podzielić na trzy fazy. Pierwsza to szok i odrętwienie. Ofiara nie jest w stanie uwierzyć w to, co się stało. Pojawia się wstyd, bezradność, uczucie lęku. Poszkodowana nie chce rozmawiać z najbliższymi na ten temat, bo wywołuje to u niej projekcję traumatycznych przeżyć. Taki stan może trwać kilka dni lub nawet dwa tygodnie. W drugiej fazie, zwanej dezorientacją, pojawiają się stany depresyjne. Ofiara próbuje zapomnieć o koszmarze, izoluje się od otoczenia. W tym czasie potrzebuje wsparcia bliskich. Tym bardziej, że jest narażona na popadanie w autodestrukcyjne nałogi np. alkohol, narkotyki. Ostatnia faza to tzw. reorganizacja. Trwa latami, a kobieta stara się na nowo ułożyć sobie życie. Ale lęk przed mężczyznami może jej towarzyszyć do końca życia.
Niestety w woj. śląskim do tego typu przestępstw dochodzi bardzo często. Jak podała katowicka Wyborcza ich ilość wzrasta - z 300 w 2018 roku do 333 w roku 2019.