Patostreamerzy pastwili się nad dwoma dziewczynami. Teraz uciekli do Egiptu
Policja zabezpieczyła dowody w sprawie znęcania się nad dwoma dziewczynami i transmitowania tego w Internecie. Wszystkiego dopuściło się dwóch znanych w sieci patostreamerów - Kawiaq i Tucznik. Jak podaje "Fakt", jedno z tych skandalicznych nagrań miało powstać przy ul. Podhalańskiej w Bytomiu w nocy z 18 na 19 listopada. Mężczyźni podawali obecnej tam dziewczynie alkohol czy "proszek do prania". W pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli i stan zdrowia młodej kobiety zaczął się na tyle pogarszać, że leżała ona we własnych wymiocinach. To wprawiło patostreamerów w panikę. Jeden z nich zadzwonił po pogotowie, ale krótko później oboje postanowili półnagą i nieprzytomną dziewczynę wyrzucić z mieszkania. Niedługo później to samo spotkało ich, gdy właściciel lokalu, który wynajmowali, dowiedział się o bulwersujących scenach, które tam urządzili. Właściciel dał im 5 minut na opuszczenie lokum.
Sprawą patostreamerów zajmuje się już prokuratura
Niestety, po wyrzuceniu z mieszkania patostreamerzy nie wyciągnęli żadnych wniosków, a znaleźli sobie kolejną ofiarę. Wynajęli pokój w hotelu w Bytomiu, zaprosili tam inną dziewczynę i nad nią również się znęcali. Młodej kobiecie m.in. wylano wódkę na twarz. Jeden z patostreamerów uderzał ją butelką po głowie, aż dziewczynie pękł łuk brwiowy. Potem Kawiaq i Tucznik pozostawili dziewczynę całą we krwi w hotelu, a sami uciekli do Egiptu, śmiejąc się z polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nagraniami zajmują się śląscy policjanci oraz Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości.
- Zgromadzony w sprawie materiał został przekazany do prokuratury, celem oceny prawno-karnej. Dopiero po dokładnej analizie uzyskamy ostateczną odpowiedź, w jakim kierunku prawnym będą prowadzone dalsze czynności – informuje komisarz Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka śląskiej policji w rozmowie z "Faktem".
Co jest bardzo ważne, na zamieszczonych przez mężczyzn nagraniach widać, że udział w nich brały nastolatki. Policja póki co nie chce mówić o tym, czy dziewczyny były świadome, na co się piszą i w czym wezmą udział.
- Z uwagi na wstępny etap prowadzonych czynności oraz konieczność wykonania szeregu innych ustaleń, informowanie o poczynionych dotychczas ustaleniach i zrealizowanych czynnościach byłoby na tym etapie postępowania niezasadne i mogłoby znacznie utrudnić przebieg postępowania – przekazała "Faktowi" rzeczniczka śląskiej policji.