Specjalna lampa miała wyleczyć Urszulę z raka. Kobieta nie żyje, a znachor Tomasz stanął przed sądem
W we wtorek, 7 maja, przed katowickim sądem rozpoczął się proces Tomasza Sz., 56-letniego naturopaty oskarżonego o to, że wskutek oszustw i malwersacji mógł przyczynić się do śmierci dwóch kobiet - Urszuli K. (†66 l.) z Katowic i Karoliny G. (†35 l.) z Dolnego Śląska. Obie panie uwierzyły 56-latkowi spod Krakowa, że za pomocą niekonwencjonalnych metod wyleczy je z nowotworu. Mężczyzna stosował m.in. specjalną lampę, tzw. generator plazmy - naświetlanie nią miało w cudowny sposób usunąć z ciał nowotwór. Pan Władysław K. nie ma jednak wątpliwości, że to działanie przyczyniło się do śmierci jego żony, która zrezygnowała z leczenia onkologicznego w szpitalu i oddała się w ręce naturopaty.
- Przywiózł nam do domu ten generator i skasował w sumie 17 tys. zł. Kazał się naświetlać w nocy między godziną 24:00 a 3:00. Nigdy nie chciał, by mu przelew zrobić, tylko gotówki żądał. Z jej zdrowiem było coraz gorzej. Znachor ją przekonywał, że na początku boli, a potem przestanie. Kazał przyklejać plastry na stopy i brać suplementy. Ja mówiłem Urszuli, że to oszustwo, ale ona wciąż mu wierzyła, tak ją omamił. Kazał nawet zdjęcie powiek żony sobie wysłać i stwierdził, że to koronawirus ją zaatakował, a nie rak. Mamy na to świadka, naszą sąsiadkę — powiedział pan Władysław K.
W swoich zeznaniach Tomasz Sz. nie przyznał się do winy. Twierdził, że nigdy nie podważał kompetencji lekarzy, a zmarłej pani Urszuli wyraźnie powiedział, że gdyby cokolwiek się działo, ma przerwać naświetlanie generatorem plazmy i udać się do szpitala. Przyznał także, że zostawił jej paczkę plastrów oczyszczających.
- Wypożyczający mój generator robi to na własną odpowiedzialność. W umowie jest punkt, że w żaden sposób nie odpowiadam za skutki działania generatora. Ktoś, kto go bierze, zrzeka się jakichkolwiek roszczeń. Każdy ma własną wolę i robi tak, jak uważa - powiedział przed sądem szaman.
Niestety, gdy pani Urszula K. postanowiła wrócić do szpitalnego leczenia onkologicznego, na ratunek było już za późno. Guz trzustki nie nadawał się już do zoperowania.
- Gdy podjęto właściwe leczenie, było już za późno, by Urszulę uratować. Zmarła 1 kwietnia 2023 r., w moje urodziny. Na szczęście zdążyła złożyć przed śmiercią zeznania na policji - powiedział pan Wiesław.
— Z uzyskanej opinii biegłego z zakresu medycyny, wynika, że wszelkie działania podejmowane przez oskarżonego Tomasza Sz. w świetle nauk medycznych były czynami niedopuszczalnymi i szkodliwymi. Utracono bezpowrotnie kilka miesięcy prawidłowego leczenia, które mogło wydłużyć życie pokrzywdzonym i zmniejszyć ich cierpienia fizyczne i psychiczne — powiedział prok. Jacek Kępa.
- Moją żonę odwiedzam na cmentarzu. Lekarz mówił, że w początkowym stanie choroby guz trzustki, który znajdował się na tzw. ogonie, był operowalny. Umawiałem jej cztery razy biopsje, a ona dała się omamić temu znachorowi - powiedział pan Władysław.
Następna rozprawa naturopaty Tomasza Sz. odbędzie się 25 czerwca. Wtedy też sędzia odczyta zeznania złożone przez zmarłą żonę pana Wiesława, a także zostanie przesłuchany ojciec drugiej ofiary szamana, 35-letniej Karoliny G., która zmarła na raka piersi.
Źródło: "Fakt"
NAWIEDZONA SZAMANKA GŁODZI ZWIERZĘTA. ZOBACZ ZDJĘCIA: