W czwartek, 1 kwietnia, o godz. 11:30 na osiedlu Księcia Władysława w Żorach rozegrał się prawdziwy dramat. Jak pisze "Dziennik Zachodni", u 70-letniego mieszkańca doszło wówczas do nagłego zatrzymania krążenia. "Niestety, w tym momencie nie było wolnych załóg pogotowia ratunkowego. Na sygnale pognali więc strażacy, którzy są przygotowani na tego sytuację. To oni rozpoczęli resuscytację i defibrylację. Akcję prowadzili przez kilkanaście minut, do momentu przyjazdu załogi pogotowia ratunkowego. Ratownicy kontynuowali ją przez dłuższy czas. Strażacy, a później ratownicy robili co mogli, ale nie udało się uratować mężczyzny", pisze "DZ". To kolejna tego typu sytuacja w województwie śląskim. Ograniczona liczba ratowników i karetek, którzy działają jeszcze intensywniej przez pandemię koronawirusa, jest jedną z przyczyn takich zdarzeń w całej Polsce.
Żory: Nie było wolnej karetki, a 70-latek potrzebował pilnej pomocy. Mężczyzna zmarł!
Dramat w Żorach. 70-letni mieszkaniec potrzebował pilnej pomocy, bo doszło u niego do zatrzymania krążenia. Niestety, nie było wolnej karetki, więc wysłano do niego strażaków. Mimo rozpoczęcia przez nich reanimacji, którą później kontynuowali ratownicy medyczni, mężczyzny nie udało się uratować. To kolejna tego typu sytuacja w województwie śląskim.